23 - 24 września 2011
Już w najbliższy piątek i sobotę (23 i 24 września) do Łodzi zawita światowej sławy choreograf i tancerz. Jego poprzednie wystąpienia w Polsce odbiły się szerokim echem, nikt nie pozostał obojętny wobec sztuki Raimunda Hoghe.
Na festiwalu Łódź Czterech Kultur Mistrz wystąpi dwa razy.
Raimund Hoghe, LECTURE PER FORMANCE : BODY , SPACE , MUSIC
(Przedstawienie-wykład Raimunda Hoghe „Ciało, Przestrzeń, Muzyka”)
23 września 2011/18. 30 – 19.50
Łódzkie Centrum Filmowe, ul. Łąkowa 29, wstęp 15 zł (bilety do kupienia w Strefie Biletów, Piotrkowska 59 lub na godzinę przed występem w miejscu wydarzenia)
„Przez wiele lat pisałem za pomocą liter. Ciało skrywało się za nimi, było niewidoczne. Teraz piszę za pomocą ciał: mojego i moich tancerzy. Koniec końców, między pisaniem za pomocą liter a pisaniem za pomocą ciał nie ma dla mnie żadnej różnicy” – tak mówi o przebiegu swojej kariery Raimund Hoghe, niemiecki pisarz, krytyk, teoretyk tańca, a wreszcie tancerz i choreograf.
Karierę zaczynał jako dziennikarz Der Zeit. W latach 80. ubiegłego wieku był bliskim współpracownikiem legendarnej Piny Bausch; piastował w jej Tanztheater w Wuppertalu stanowisko dramaturga. O tej scenie i jej twórczyni napisał dwie książki. Na początku lat 90. postanowił zacząć tworzyć własne przedstawienia. Dziś znajduje się w czołówce europejskich choreografów przełomu wieków. Hoghe ułożył ponad 10 samodzielnych choreografii, ale także zmierzył się z takimi „świętościami” jak Jezioro łabędzie czy Święto wiosny, tworząc alternatywne wersje tych klasycznych baletów. Jest obecny na scenie w każdym ze swoich spektakli. Teatr tańca z założenia skupia się na ludzkim ciele, ale Hoghe poświęca mu wyjątkowo dużo uwagi. Sam, z powodu choroby przebytej w dzieciństwie, jest niepełnosprawny, ale ze swojej ułomności nie chce czynić żadnego waloru. Ten mierzący 150 cm wysokości i obarczony garbem mężczyzna irytuje się, kiedy publiczność widzi w nim ofiarę, podczas gdy on po prostu chce wykonywać na scenie te same ruchy, co inni tancerze, bez presji i potrzeby ukrywania swojej fizyczności. „Co jest takiego w moim ciele, że pokazanie go wywołuje skandal? Dlaczego zabrania mi się pokazywania ciała i tańca?” – pytał w jednym z wywiadów. W swoich choreografiach artysta podważa opozycję ładny – brzydki. Teatr Raimunda Hoghe jest intymny, przepełniony seksualnością, a język – hermetyczny. Być może to decyduje o niezwykłości zjawiska, jakim są jego przedstawienia.
Raimund Highe, L’APRES-MIDI – un solo pour Emmanuel Eggermont
(Popołudnie. Solo dla Emmanuela Eggermonta)
przedstawienie inspirowane wierszem Stephane’a Mallarmego „L’Apres-midi d’un faune” („Popołudnie fauna”), a także preludium Claude’a Debussy’ego i choreografią Wacława Niżyńskiego pod tym samym tytułem
24 września 2011/18. 30 – 19. 50
Łódzkie Centrum Filmowe, ul. Łąkowa 29, wstęp 30 zł (bilety do kupienia w Strefie Biletów, Piotrkowska 59 lub na godzinę przed występem w miejscu wydarzenia)
realizatorzy
koncepcja i choreografia, światło Raimund Hoghe
współpraca artystyczna Luca Giacomo Schulte
dźwięk Bente Lambrecht
muzyka Claude Debussy, Gustav Mahler
tańczy Emmanuel Eggermont
Prapremiera
4 lipca 2008 roku, na Festival Montpellier Danse (Theatre du Hangar)
Układając solo dla Eggermonta, młodego tancerza niezależnego, Hoghe kontynuuje jeden z największych skandali w historii teatru tańca.
Balet do poematu symfonicznego Prelude a l’apres-midi d’un faune Debussy’ego stworzył w 1912 roku rosyjski tancerz polskiego pochodzenia – Wacław Niżyński. Jego koncepcja przedstawienia baletowego była jak na owe czasy bardzo śmiała.
Powstał ożywiony fresk antyczny. Frontalne ustawienie korpusu tancerzy, a profilowe kończyn i głów, „dwuwymiarowy”, uproszczony ruch, upozowanie postaci na wzór ornamentów zdobiących starożytne wazy greckie, ale przede wszystkim drastyczność ostatniej sceny – akt seksualny, choć przedstawiony symbolicznie – wywołały na premierze protesty paryskiej publiczności. Dziś jednak jego choreografia uznawana jest za wzorcową. Hoghe, opierając się dodatkowo na poemacie Mallarmégo, który skądinąd zainspirował Debussy’ego, i posiłkując pieśniami Mahlera, stworzył własną wersję mitu o faunie – młodym mężczyźnie szukającym zaspokojenia.