Page 546 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 546
Kucharka Rejzl powitała go, jakby był przebierańcem z przedstawienia pu-
rimowego . – Oby przytrafiło się to moim wrogom! Nie wytrzymam! – zawołała,
9
krzyżując ręce na zwiędłych piersiach. Mietek rzucił niepewne spojrzenie w kie-
runku pokoju Adama. Wydawało mu się, że Jadwiga jest wciąż jeszcze zamknięta
w środku. Rejzl pokręciła głową. – Boże uchowaj! Co też ubranie robi z człowieka!
No, powiedz ty mi, co ci się stało? – Podchwyciła wzrok Mietka wędrujący do
drzwi Adama i oznajmiła: – Nie ma go w domu. Bolą biedaka zęby i przesiaduje
całymi dniami w ambulatorium.
Mietek poczuł, jak uginają się pod nim kolana. W głowie mu się kręciło. Jak
z oddali usłyszał głos Belli: – Chodź do mnie. – Podążył w ślad za nią do jej
pokoju i usiadł na łóżku. Wydawało mu się, że widzi ten pokój po raz pierwszy:
półki z książkami, suszki w wazonie na stoliku, powycinane reprodukcje obra-
zów na ścianach i otwarte drzwi balkonowe. Pasmo światła – żółtaworóżowe
odbicie słońca poszatkowane przez deski podłogi – padało też na połowę łóżka.
Niepewnie zwrócił głowę w stronę Belli. Jakaś obcość panowała pomiędzy nim
a tą brzydką dziewczyną. Obcość, która była ciepła i jasna. – Nie jesteś już
policjantem? – zapytała.
Powietrze w pokoju sprawiło, że poczuł się dobrze. Wdychał je głęboko,
chłonąc również tę dziewczynę, jak gdyby spotkał ją po raz pierwszy. – Nie –
odpowiedział, przyglądając się jej granatowej, plisowanej spódnicy na szerokich
biodrach i olśniewająco białej bluzce, która drżała lekko na piersiach. Spojrzał
jej w oczy i nie mógł oderwać od nich wzroku.
Wyciągnęła do niego rękę: – Gratuluję ci. – Jej dłoń była chłodna i czysta.
Mietek poczuł, jak coś chłodnego i czystego przechodzi z niej na niego. Nie mógł
jej wypuścić i musiał przyciągnąć dziewczynę do siebie. Siedziała teraz tuż obok.
Słowa same zaczęły cisnąć mu się na usta: – Musisz mi pomóc, Bellu.
Porozmawiaj ze swoim ojcem. Chcę pracować w biurze. Wiesz, że mam tęgą
głowę. Mogę się przydać z moim mózgiem. Byłem asem z matematyki, algebry,
trygonometrii... Mógłbym być szefem w jakimś biurze. Ty wiesz... że nie jestem
takim próżniakiem...
– Wiem – wyszeptała. Podniosła rękę do ust, jak gdyby chciała obgryzać
paznokcie, ale się powstrzymała.
Po drugiej stronie drzwi rozległ się hałas. Mietek zerwał się na równe nogi.
Poczuł, jak wszystko się w nim przewraca na myśl, że właśnie spotka się z Ada-
mem. – Nie chcę go widzieć – powiedział gorączkowo. – Muszę iść. Przyjdź do
mnie. – Podał jej swój adres, poczekał, aż się uspokoi na korytarzu, i wybiegł,
jakby go ktoś gonił.
9 Podczas święta Purim, nazywanego też Świętem Losów, upamiętniającego biblijną historię opisaną
w Księdze Estery, Żydzi przebierają się, urządzają maskarady i odgrywają przedstawienia, zwane
544 purimszpil.