Page 543 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 543
pręgom. Spojrzał na swą piękną, muskularną klatkę piersiową i twardy brzuch,
które wyglądały teraz jak przekreślone czerwoną kredą – i rozpłakał się. Nagle
był małym chłopcem, którego rodzice porzucili i wyjechali… I tym dorosłym tu,
w getcie, leżącym u stóp łóżka swej szalonej matki. Przez łzy widział Jadwigę
tego dnia, kiedy prowadził ją do ciężarówki. Słyszał jej słowa... Mądre słowa
wariatki.
Rozszlochał się: – Po co mnie urodziłaś, ty krowo?! Kto cię o to prosił, wa-
riatko? Dobrze ci tak! Dobrze ci tak! – pochylił się do kolan, objął je i przyciągnął
do twarzy, gładząc wilgotnymi dłońmi. – Nawet matką mi nie byłaś... Nawet mnie
nie kochałaś... – wcisnął głowę pomiędzy kolana. – Mamo... Mamo... – powtarzał
dziesiątki razy, aż dźwięk tego słowa zaczął w jego ustach przypominać muczenie
cielaka. Gdy to muczące brzmienie jego głosu dotarło do jego umysłu, ogarnęło go
przerażenie. Poczuł, że odchodzi od zmysłów – jeszcze chwila i utraci świadomość.
W panice rzucił się na pryczę, rozciągając się na niej na całą długość i wciskając
głowę w siennik. – Oto, co po tobie mam... To scheda po tobie... – mówił zdu-
szonym głosem do Jadwigi. Zacisnął pięści i oparł na nich czoło. – Nie poddam
ci się! Nie ma cię! Nigdy cię nie było. Jesteś kłamstwem! Tylko ja sam jestem
prawdziwy. Tym oto... moim umysłem udowodnię ci, jak silny jestem. – Uderzał
zaciśniętymi pięściami w skronie. – Nic we mnie nie pozostawiłaś... Zupełnie nic!
Strach go nie opuszczał. Zdawało mu się, że naprawdę odchodzi od zmysłów.
Obraz Jadwigi nie chciał zniknąć z jego umysłu. Zeskoczył z pryczy. Ciało zare-
agowało bólem, który zaciekawił Mietka. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś
takiego. Znów wydawało mu się, że ból, który odczuwa jego ciało, umiejscowio-
ny jest w jego umyśle, spojrzał więc raz jeszcze na czerwone pręgi na swojej
muskularnej klatce piersiowej, by się przekonać, że tak nie jest. Zaczął szybko
kroczyć po celi i był zadowolony, czując, z jakim trudem mu to przychodzi. To
ciało było przekreślone czerwoną kredą, nie umysł. Umysł pozostał nienaruszony.
Oto miał dowód. Zaczął liczyć w pamięci, dodawał i odejmował. Potem zabrał
się za recytowanie poezji: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie,
5
co to będzie? ” – przestraszył się i przerwał. Szukał w pamięci czegoś pogod-
niejszego, lecz zupełnie nic nie przychodziło mu do głowy. Nagle poczuł dzikie
i nieopanowane pragnienie, by przespać się z kobietą. Jeszcze nigdy nie przeżył
tak silnego pożądania. Rzucił się z powrotem na pryczę. Żywe, wyraziste obrazy
zaczęły przelatywać przez jego wyobraźnię. Czuł zapachy... smaki na języku.
Oddał się im zupełnie, aż przestał odczuwać pręgi na swoim ciele i przerażenie
w umyśle, zatracając się w zagłuszającej wszystko przyjemności.
Dwa przypadkowe uderzenia szpicruty Steinberga w cudowny sposób odmieniły
Mietka. Mieć takiego więźnia, jakim był teraz, było prawdziwą przyjemnością. Nie
5 Słowa wypowiadane przez Chór w II części Dziadów Adama Mickiewicza oddają nastrój niepew-
ności i lęku przed mającymi nadejść wydarzeniami. 541