Page 497 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 497

– Ja nigdy nie zapomnę Rejzl, co dla mnie zrobiłaś, przysięgam ci. Ale sama
                  mówiłaś mi, że najcięższą rzeczą dla człowieka jest pusty portfel.
                     Jej twarz na moment znów nabrała matczynego wyrazu: – Już pan roztrwonił
                  te trzydzieści marek za cygara?
                     – O, broń Boże, ale portfel jest pojemny i nawet ich w nim nie widać.
                     – A co ja mogę na to począć?
                     – Oddać mi te pieniądze, które ci zostały.
                     Znowu zaczęła się wściekać: – Zostały? Z czego? Z chleba, który dla pana
                  kupowałam? Z proszków, które podawałam panu? Niech pan wyjdzie na ulicę
                  i zapyta, ile to wszystko kosztuje. Na moich wrogów! Serce mi już dawno podpo-
                  wiadało, że pan będzie mnie podejrzewał. A ja się tak poświęcałam dla pana, po
                  nocach nie spałam, kiedy pan jęczał i wzywał pomocy. Masz ci los! Nawet moim
                  wrogom tego nie życzę! Na co mi to było! Trzeba było zostawić, żeby zdechł…
                  żeby kipnął jak pies! – krzycząc, uderzyła w coraz wyższe tony.
                     Adam przysłuchiwał się temu z przyjemnością i był przekonany, że jej sprzeciw
                  nie był jeszcze wystarczająco przekonujący: – A cóż takiego dobrego dla mnie
                  zrobiłaś? – zapytał.
                     – Cóż dobrego? Co za pytanie! A czy taki zimny drań jak pan może wiedzieć,
                  czym jest żydowskie serce? Co może zrozumieć człowiek, który zabił własną
                  żonę, wygonił z domu dziecko, swego rodzonego syna? – W tym momencie jej
                  spojrzenie zatrzymało się na jego dłoni, celując w jeden z palców i nagle jej głos
                  znów nabrał matczynych tonów: – A czemu nie sprzeda tej obrączki ślubnej, hę?
                     Teraz z kolei pan Adam był zaskoczony. Rejzl była genialna – absolutnie,
                  cudownie genialna. Jemu zupełnie nie przyszła na myśl ta obrączka. Znów była
                  jego boginią. Spojrzał na nią z dawną wdzięcznością w oczach: – Gdzie sprzedać?
                     – Jeśli pan chce…
                     – Nie, nie chcę, pójdę sam.
                     Tym razem nie oponowała: – Niech się pan pokręci po bazarze. Oni sami już
                  do pana podejdą. – Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła go biegnącego do drzwi.
                                                              9
                  Zawołała za nim rozbawiona: – Di lecte ku get milch , panie Rozenberg, a jeśli
                  kiedyś będzie pan potrzebował przysługi, to proszę się nie krępować!
                     Pan Adam uśmiechnął się do niej. Gra z czujną Rejzl była rozpoczęta. Wy-
                  kradnie od niej resztę tego skarbu, który ona wykradła jemu.



                                                    *







                  9     Ostatnia krowa mleko daje (jid.).                              495
   492   493   494   495   496   497   498   499   500   501   502