Page 495 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 495

Inni obawiają się, że ta odrobina pieniędzy, którą mają, straci wartość, a rzecz,
             ubranie, para skarpet – nie. To samo ze mną… Właśnie w taki sposób zdobyłem
             to ubranie. Dzieci dzięki Bogu, również. Obstalowałem też obuwie. Moje córki
             zawsze miały tylko dwie pary butów do wyjścia… W każdym razie zrobił się taki
             popyt, że muszę zlecać robienie skarpet innym.
                – Naprawdę?! – Icie Meir poczuł, że jego szacunek do sąsiada wzrasta rów-
             nocześnie z wzrostem poczucia własnej niższości.
                – Ale to mnie nie cieszy, sąsiedzie, niech mi pan wierzy – reb Chaim uspo-
             kajał go. – Gdybym choć miał pozdrowienia od moich dwóch synów. A w ogóle…
             nie jest dobrze dla człowieka, jeśli zaczyna mu się powodzić, gdy wszystkim źle
             się wiedzie.
                Nagle Szejna Pesia wytarła klejące dłonie w swoją bezbarwną suknię i zbliżyła
             się do reb Chaima:
                – Gdy już o tym mówimy, czy może pan sobie pozwolić również na zakup
             chleba? – Reb Chaim zaczął się kręcić na krzesełku, jakby zaczęła go drażnić
             ciekawość sąsiadki. – Mój Szolem handluje chlebem – nalegała Szejna Pesia.
             Ślepy Henech daje mu kilka bochenków do sprzedania „na czarno”. – Reb Cha-
             im spojrzał na kobietę i na Iciego Meira, jakby oboje byli drapieżnymi bestiami,
             które dopadły go w środku jasnego dnia. Szejna Pesia oparła ręce na biodrach
             i jeszcze bliżej przysunęła się do niego, spoglądając z pretensją: – Dlaczego nie
             kupuje pan chleba u nas, tylko u obcych? Czego się pan boi, że moje dziecko
             zedrze z pana skórę, czy co?
                – Broń Boże! – bronił się reb Chaim, i podejmując ostatnią próbę uwolnienia
             się od niewygodnego dlań tematu, zwrócił się do Iciego Meira z pytaniem: – Co
             nowego słychać?
                Icie Meir usiadł na rozgrzebanym łóżku, które ugięło się pod nim aż do podłogi
             i przeraźliwie zaskrzypiało. W tym momencie reb Chaim przysunął się z krzesłem
             do gospodarza. Zrobił to tak szybko, że Szejna Pesia ledwo zdołała odskoczyć
             na bok. Kolana obu mężczyzn dotykały się.
                – Słyszał pan o tym, co się wydarzyło w Finlandi ? – Icie Meir podniósł ku
                                                         14
             niemu oczy z poczuciem własnej ważności. – Nie słyszał pan? – w jego głosie
             zabrzmiało już lekkie lekceważenie. – Tam coś się dzieje, rozumie pan. Ale nie
             należy oczekiwać, że to coś ważnego dla nas, drogi sąsiedzie. – Icie Meir potarł
             rękoma kolana, jakby chciał je otrzepać z kurzu, i zaczął poważnym tonem: –
             Musi pan wiedzieć, reb Chaimie, że już nie potrzebujemy Finlandii. Bo jaką ona
             może odegrać rolę? Potrzeba nam czegoś konkretnego.
                – No, nie wystawiaj już na próbę ludzkiej cierpliwości – zniecierpliwiła się
             Szejna Pesia. – Jeśli coś wiesz, to mów, i koniec.



             14   30 listopada 1939 r. Rosjanie zaatakowali Finlandię. Wojna fińsko-radziecka, tzw. wojna zimowa,
                trwała do 13 marca 1940 r.                                        493
   490   491   492   493   494   495   496   497   498   499   500