Page 477 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 477

swoją duszę, wszystkimi siłami próbował ożywić w sobie głos niegdysiejszej
             wierności Bogu – tak jak się kołysze i huśta dzwon, który milczy od dawna.
             Jego młode ciało, żywa, męska krew krążąca w żyłach przywoływały tę dawną
             pobożność, wczepiły się w nią. Nie, tak nie może być. Jaki sens miały męki bez
             nagrody? Ten, który jest wszelkim sensem i celem, musi wynagradzać cierpienie.
             A jeśli nie ma zapłaty za samo cierpienie, to może jest w nim samym? Może Ży-
             dowi została dana godność bycia bitym – nie zaś bijącym, mordowanym – a nie
             mordercą? A może trzeba tańczyć i śpiewać? Może właśnie należy cieszyć się
             wybraństwem do bycia niewinnym? Ale Bunim poczuł, że zamiast światła, którego
             szukał – które miało mu pomóc wyprostować się i podnieść głowę – pogrąża
             się w jeszcze gęstszym mroku. Zostać teraz rozdartym na strzępy i startym
             z powierzchni ziemi przez diabelski but – czyżby to miała być jedyna zapłata,
             jaka czeka naród po dwóch tysiącach lat tułaczki, po dwóch tysiącach lat uporu
             i wierności Wszechmogącemu?
                Właśnie ta nieznośna ciemność zmusiła go do podniesienia głowy, zwrócenia
             krótkowzrocznych oczu na otaczających ludzi. Piwnica pełna była skurczonych
             Jeremiaszy  o ciałach rozkołysanych smutkiem dalekim jednak od przygnębienia.
                       9
             Bunim czuł go tak, jak przed chwilą czuł w Mazurze cierpienie, które ma moc.
             Właśnie ten widok – obraz pochylonych głów i zapadniętych ramion, na nowo
             rozkołysał w nim dzwon – modlitwą, żądaniem, gniewem. Aż wydźwięczało z nie-
             go z taką siłą, jakby sam Wszechmocny podszepnął mu przekleństwo: – „Ale
             dlatego pochłonięci będą wszyscy, którzy ciebie pochłaniali, a ciemiężcy twoi
             wszyscy w niewolę pójdą” …
                                   10
                Było tak, jakby ciała czekały na te słowa. Plecy pomału wyprostowały się,
             głowy podniosły niczym spragnione kwiaty, które poczuły kroplę wody. W głosie
             Bunima było nawet coś więcej niż sam sens tych słów. Oczy redaktora Mazura
             zamgliły się ciepłem:
                – Dziękuję, panie Berkowicz, za tę odrobinę nadziei, którą chce się pan
             podzielić.
                Bunim uśmiechnął się:
                – To nadzieja i rozpacz zarazem. Obie tak samo są znakiem naszej bezradności.
             Kto wie, w czyich rękach jesteśmy: Bożych czy diabelskich? My sami nie mamy żadnej
             władzy nad sobą. Cóż to ja chciałem rzec… Chcę powiedzieć, że skoro Jeremiasz
             skarży się na upadek i ma nadzieję na zbawienie, to i my też możemy tak robić…
                – Co oznacza, jak sam pan wie, nierobienie niczego – mądrze poprawił ktoś
             przytomny.



             9    Jeremiasz – prorok, twórca biblijnej księgi Jeremiasza, jest mu przypisywane również autorstwo
                biblijnych lamentacji. Zapowiadał upadek, ale też wyzwolenie narodu Izraela. Przedstawia się go
                jako opłakującego zburzenie Jerozolimy.

             10   Jeremiasz, Jr 30, 16.                                           475
   472   473   474   475   476   477   478   479   480   481   482