Page 472 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 472

mówiono. Wszyscy znajomi i wszyscy sąsiedzi spalili swoje księgi. A i Miriam nie
           dawała mu spokoju, nalegała coraz bardziej zła, coraz bardziej rozgoryczona.
             Stał przy piecu i darł okładki. Patrzył, jak stronice zachodzą czarnymi smugami,
           osmalają się, zwijają w ogniu, przyjmując kształty kwiatów nagle rozkwitłych,
           żywych, drżących w agonii – kwiatów zniszczenia. Patrzył, jak zapadają się
           w kopczyk popiołu bezszelestnie, nie zostawiając po sobie śladu. Każda książ-
           ka, którą wrzucał między fajerki, była kawałkiem jego życia doprowadzonym do
           akejdy. Dokładnie pamiętał, kiedy i gdzie zdobył tę czy tamtą książkę, co było siłą,
           która jego, Berkowicza, skłoniła do zebrania kilku złotych, aby ją kupić i mieć na
           własność. Dokładnie pamiętał, co każda z nich mu dała, czym wzbogaciła, jak
           zainspirowała. Oto zniknęły dzieła Lejwika: zbiór dramatów, dwa tomy wierszy
           kupionych na początku pisarskiej kariery Bunima za zaoszczędzone wówczas
           grosze. Były też zbiory wierszy Maniego Lejba i Mojsze Lejba Halperna, a także
           wiersze Markisza i Kulbaka . A to Puszkin w przekładzie na jidysz – prezent od
                                  5
           Friedego, przyjaciela, a tu Dostojewski ze swoimi Braćmi Karamazow. Bunim nie
           mógł się powstrzymać i przekartkował legendę o cebulce . Czytał ją, stojąc nad
                                                          6
           ogniem, i dopiero teraz poczuł najpełniej jej sens. Za nic w świecie nie mógł tej
           książki oddać na pastwę płomieni. Odłożył ją na bok i wziął inną, starając się nie
           patrzeć na nazwiska, nie rejestrować tego, co robi. W dole, na ulicy, jednostajnie
           i głucho dudniły koła fur i wózków. Bunim pomyślał o odjeżdżających z zazdrością
           i współczuciem jednocześnie.
             Blimele spała w swoim łóżeczku przykryta kołdrą i ciepłą chustą Miriam. Było
           widać jedynie złocisty jedwab jej włosów rozrzuconych na poduszce. Miriam już
           się ubrała. Bunim patrzył jak wciąga sukienkę, sweter; jak mocuje pończochy
           i zakłada na nie jeszcze jedną parę – męskich, jego. Widział ją jedynie oczyma.
           Serce było zamknięte i obojętne. Chłodna obcość wisiała między nimi każdego
           poranka – jakby wracali z dalekich, osobnych światów i nie rozpoznawali się
           nawzajem czy też obawiali się rozpoznać w świetle dnia. Czasami ten chłód
           pomiędzy nimi rozciągał się daleko poza poranek, aż po nadchodzącą noc –
           czasami na całe dnie.
             Miriam, rozczochrana i zgarbiona, podeszła do pieca. Chwilę stała, ogrzewając
           dłonie nad fajerkami. Potem pochyliła się, chwyciła książkę z przygotowanego
           stosu i zaczęła wyrywać ją z okładek. Zgniotła kartki, uwalniając je z kleistego
           grzbietu, po czym potargawszy, wcisnęła między fajerki. Wkrótce w jej rękach



           5    Mojsze Kulbak (1896–1937), Perec Markisz (1895–1952), Lejwik Halpern (1888–1962), Mani
             Lejb (1883–1953), Mojsze Lejb Halpern (1886–1932) – wybitni reprezentanci nowoczesnej litera-
             tury jidysz, rozwijającej się zarówno w Europie środkowo-wschodniej (Kulbak i Markisz), jak i w Sta-
             nach Zjednoczonych (pozostali).
           6    Legenda o cebulce w Braciach Karamazow Dostojewskiego pokazuje, że czyny popełniane z miło-
    470      ści mogą ocalić nawet od wiecznego potępienia.
   467   468   469   470   471   472   473   474   475   476   477