Page 553 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 553

I z błaganiem przypominam ci to stare, niewypełnione przykazanie: Nie zabijaj!
                   Mój synu, realizując je nie wyeliminujesz śmierci ze świata natury, ale – uczyń
                   sobie tę przysługę – nie bądź za tę śmierć współodpowiedzialny.
                      Kiedy leżę nocami pod drzewem wiśniowym, które rośnie na zewnątrz, na
                   podwórku, gdy odpoczywam w przerwie pomiędzy jednym niebezpieczeństwem
                   a drugim, tęsknię do ciebie, mój nienarodzony synu, ty, który będziesz moim
                   dziedzicem. Śnię o twoim życiu i towarzyszę ci na twojej drodze.
                      Raduj się, moje dziecko, skarbem, który posiadasz – duchem, który czyni cię
                   boskim i wynosi ponad poziom zwierzęcia na poziom bogactwa istnienia. Raduj
                   się mieszkaniem, w którym mieszka twój skarb – ciałem, które jest takie piękne
                   i kształtne, każdy członek to arcydzieło precyzji, a każda komórka – mądrość
                   sama w sobie. Ciesz się pięknem, które dostrzegasz w swojej żonie, dziecku,
                   sąsiedzie. I wykorzystuj je oba – ducha i ciało – aby chronić i strzec piękna.
                   Używaj ich obu do odkrywania kuszących sekretów otaczającego świata i do
                   radowania się nimi. Używaj ich obu do zwalczania zewnętrznych sił, które chcą
                   cię zniszczyć i dzielnie stawiaj im czoło w sobie samym. Kochaj siebie mądrze
                   i hojnie. Dawaj, bierz i bądź wolny. Pokonuj wszelkie granice, wszelkie płoty, które
                   gnany strachem wzniosłeś sam przeciw sobie. Poszerzaj swój dom, aby stał się
                   tak wielki jak wszechświat.
                      Droga do ciebie, mój synu, prowadzi przez pęknięcia, których imiona to: rasa,
                   religia, naród. Tu i tam na tej drodze zostały posadzone ogrody i sady, pola pełne
                   trawy, kwiatów i zboża. Ale droga wiedzie również przez pustynie otępienia i bez-
                   ruchu, przez lasy niewierności, krzewy nienawiści. Zbieraj na tej drodze jedynie
                   owoce i kwiaty, moje dziecko. Gromadź je ze wszystkich zakątków i zwołaj swoich
                   braci ze wszystkich stron świata na jedno miejsce, gdzie będziecie wymieniać
                   skarby, mieszać owoce i świętować wspólną ucztę pod chupą jednego nieba.
                   Niechaj pomiędzy wami narodzi się nowy język – język wzajemnej troski. Niechaj
                   wszystko, co przemijające i nieważne, odpadnie od was jak zużyta skóra. Pozostań
                   sobą w głębi swojej duszy, a jednocześnie bądź jednym ze wszystkimi pozostałymi,
                   abyś się nie musiał wynosić ponad swojego brata w swojej szczególności, a on
                   oby nie musiał się wynosić ponad ciebie. Niechaj odmienność, która was będzie
                   odróżniać, stanie się źródłem radości, odkryciem, które warto robić, które wzbudzi
                   ciekawość i wzajemny szacunek. Życie jest skomplikowane i tajemnicze. Życie jest
                   bolesne i krótkie. Życie jest lekkie i proste, radosne i bogate. Nie skracaj go. Jeśli
                   potrafisz, skracaj cierpienia twojego brata, na ile możesz, powiększaj jego radość,
                   aby on mógł to samo uczynić. Troszcz się… troszcz się… Bądź innym Kainem.
                   Powstań z ziemi i odpowiedz Bogu z zachwytem: – Mój brat Abel żyje, a ja go
                   strzegę”.
                      Michał ledwo zdołał dokończyć czytanie, gdy Szolemek obudził się z krzykiem
                   i szeroko otworzył czarne oczka. Wszyscy stanęli dookoła niego i przyglądali się,
                   jak Estera wpycha mu pierś do ust.
                                                                                        551
   548   549   550   551   552   553   554   555   556   557   558