Page 437 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 437
od pana Adama Rozenberga jego dom i fabrykę. Kwoty, jakie oferowano, były
śmiesznie niskie, rzucano mu je w twarz i kłuto nimi jak szpilami otwartą ranę.
Niemcy często sami kłócili się między sobą ponad głową pana Adama, nawet go
nie zauważając, nie zważając na niego, jakby w ogóle nie miał żadnego związku
z tymi wszystkimi negocjacjami. Jeden drugiemu grozili pięściami i nawet raz
niemal doszło do bójki.
Kupcy za każdym razem przed odejściem chodzili po domu, jakby już do nich
należał, i na pożegnanie zabierali ze sobą coś, co im się szczególnie spodobało
– jako zastaw, rodzaj tymczasowej zaliczki. Na początku Jadwiga, uśmiechnięta,
słodka i kocia, próbowała wyjmować im te rzeczy z rąk. Aż pewnego razu do-
stała otwartą dłonią w uśmiechniętą twarz, po czym zupełnie zobojętniała na
to wynoszenie przedmiotów z domu. Drogie kryształy i porcelana utraciły w jej
oczach wszelką wartość.
Negocjacje dotyczące domu ciągnęły się, wciąż nie zapadła żadna decyzja,
gdy pewnego pięknego poranka do wypielęgnowanego ogrodu wjechała wielka
ciężarówka i pan Adam z Jadwigą, Mietkiem i resztą służby zostali poproszeni
o opróżnienie mieszkania ze wszystkiego, co się w nim znajduje, i o załadowanie
tego do samochodu. W domu pozostały tylko łóżka i trochę ubrań w szafach.
Poza tym za karę, że nie opuścił czynnej fabryki, co było uważane za sabotaż,
pan Adam otrzymał zaproszenie na komisariat policji, skąd od razu zabrano go
do więzienia. Spędził w nim dwa długie tygodnie, po czym w końcu został zwol-
niony, gdy oficerowie zaprzyjaźnieni z Matyldą Cukerman wstawili się za nim i gdy
zapłacił okrągłą sumkę dziesięciu tysięcy marek niemieckich. Fabryka została
„zarekwirowana”, również sprawę domu definitywnie rozwiązano. W dniu wyjścia
z więzienia pan Adam otrzymał rozkaz, aby w ciągu dwudziestu czterech godzin
opuścić mieszkanie, zabierając ze sobą jedynie rzeczy osobistego użytku. Adam
i Jadwiga przechytrzyli jednak policję. Ona wyciągnęła spod łóżka męża szkatułkę
z biżuterią, a spod swojego materaca wydobyła gorset, do którego wszyła kilka
luźnych diamentów i wszystkie drogocenne kamienie z niezliczonych kolczyków,
którymi uwielbiała się obwieszać. Spod kafelków swojej eleganckiej łazienki
pan Adam wyjął paczuszkę amerykańskich dolarów, a spod listwy w podłodze
nowoczesnej, biało urządzonej kuchni – drugą paczuszkę, po czym z pomocą
Mietka i Jadwigi umieścił ten skarb pod „zimowym płaszczykiem” Suni. Trzecią
paczuszkę Mietek już od dawna nosił przy sobie wszytą pod podszewkę starej
czapki gimnazjalnej. Czwarta była wszyta w klapy jego starego gimnazjalnego
płaszcza.
Chociaż Cukermanowie nigdy nie byli zbyt blisko z Rozenbergami, a spotykano
się jedynie wówczas, gdy wymagały tego interesy lub przy okazji organizowanych
balów – jednak w godzinie nieszczęścia Adam od razu pomyślał o Samuelu.
On, który nigdy nie miał przyjaciół, w tym oto krytycznym momencie swojego
życia nagle dostrzegł, że ma jednego, jedynego dobrego przyjaciela – Samuela,
tego, który pomógł mu wyjść z więzienia i może nawet uratował życie. Teraz, gdy 435