• EN

Bałucki Słownik

R - BAŁUCKI SŁOWNIK

RAPETKI racice wieprzowe, po ugotowaniu i obraniu stanowiące składnik ->drygli.

RUDA ZOCHA legendarna postać, złodziejka; prowadziła na Starym Rynku szkółkę dla złodziejaszków; zakochana w ->Antku z Bałut.

RYCZKA drewniany stołeczek; dawniej obowiązkowy element wyposażenia każdego domu. Ryczka była prostokątna, pośrodku siedziska znajdowało się podłużne wycięcie na dłoń, dzięki któremu można było sprawnie przenosić stołek.

* Zdzicha porozkładała wszystkie rzeczy na ryczce, bo ryczka jest ladą. Kartofle to salceson, pieprz to rodzynki. Położyła te badyle i to jest sucha kiełbasa. Józek zrobił jej fajną wagę z pudełek od globinu… (Honorata Chróścielewska, Córka tego, co tramwaje jego).

RYNEK BAŁUCKI kiedyś centralny plac osady Nowe Bałuty, z czasem bardzo ruchliwy plac handlowy. Z targów na Bałuckim Rynku żyła większość miejscowych rzemieślników. Tu korzystali z ich usług nie tylko przybyli na furmankach chłopi i podmiejscy hodowcy warzyw, ale także mieszkańcy Bałut. Obok sprzedających swe produkty chłopów rozkładali stoiska bałuccy rzemieślnicy – krawcy, szewcy, rymarze oraz szklarze. W okresie okupacji niemieckiej rynek był jednym z najważniejszych miejsc w Litzmannstadt Getto, do którego można się było dostać tylko za okazaniem specjalnej przepustki. Na rynku i wokół niego umiejscowiono główne punkty administracji niemieckiej i żydowskiej w getcie. W barakach na Rynku Bałuckim mieściła się ekspozytura niemieckiego zarządu getta, a także Centralny Sekretariat, gdzie znajdowały się biura Chaima Mordechaja Rumkowskiego (Przełożonego Starszeństwa Żydów w łódzkim getcie). Rynek Bałucki był również placem przeładunkowym, przez który do getta trafiały opał i żywność z podłódzkich miejscowości. W latach 2007–2009 przeprowadzono modernizację targowiska i wybudowano nowe hale targowe.

* Kiedyś na Bałuckim Rynku można było kupić wszystko! Czego tam nie było?! Stoiska z butami, torbami i odzieżą. Dalej stoiska z warzywami i owocami; i dalej z mięsem. Pieczywo, ciasta, proszki do prania, szmuglowane fajki, bimber, przeczytane książki, znoszone gacie, ale może jeszcze komuś przydatne, szczeniaki, rybki akwariowe, meblościanki, znaczki, monety, wszystko.

* Chodzenie na rynek to był taki cotygodniowy rytuał. Tam każda rzecz miała jakąś historię, nawet o pomidorach można było ze sprzedawcą pogadać, on nawet czasem dawał spróbować, i nawet dawał na kreskę, bo nas znał i wiedział, że i tak za tydzień do niego wrócimy.

* Rynek Bałucki to kiedyś był cały świat, to znaczy, ja mam na myśli – centrum wszystkiego, bo wszystko można tam było nie tylko kupić, ale i załatwić. To znaczy – kto wiedział, ten załatwił. Czarno od ludzi, wszystkiego pełno, tak ja pamiętam rynek. A teraz, jak hale pobudowali, to już nie to samo. Jeszcze tam na Dolnym, gdzie warzywa, trochę tego klimatu niby jest, ale to już są resztki, jakby opary. No i trochę ta część ze starociami jeszcze się jakoś trzyma, to też swój klimat ma, tam jeszcze się przejdę czasem, nie powiem.

* No Rynek Bałucki to kiedyś było coś! Nie było dnia, żeby człowiek nie chciał po coś zajrzeć, a już przed wolnym jakimś to musowo. Przecież to było wszystko w jednym miejscu, coś pięknego! I te kapele, aż życie tam tętniło. A teraz to już tam w ogóle nie chodzę. Zabudowali jakimiś halami, po co to komu było? Teraz już nie warto chodzić, nie ma nawet za bardzo po co, bo całą tę atmosferę, za przeproszeniem, szlag trafił i ten handel, co był kiedyś, to przede wszystkim też.

* Z muzyką to ja Rynek Bałucki kojarzę. Kapele oczywiście i po podwórkach chodziły, ale najlepsze to ja pamiętam z Bałuckiego właśnie. Jak sobie przypomnę, to aż mi ta muzyka w uszach jeszcze gra. Szkoda, że to wszystko tak przeminęło.

* Rynek Bałucki to jest absolutny fenomen. Ja tam chodzę od dziecka. My tam chodziłyśmy zawsze co sobotę. Wtedy jest największy targ. Wcześniej była część dolna i ta część górna, gdzie teraz jest hala. Na górną szło się po mięso i coś tam, a na dolną po wszystkie warzywa i owoce, a tam dalej, co nadal jest, tylko jest trochę przesunięte, jest targ staroci. Tam po prostu wszyscy wszystko wystawiają i tutaj czas się po prostu zatrzymał. Oczywiście jak idziesz tam w sobotę, niezależnie od pory roku, jest tam taki tłum, że cię szlag trafia i trzeba się bardzo pilnować, bo jest dużo złodziei. Ale wiesz, gdzie kupisz najlepsze warzywa i owoce. Teraz trochę się wszystko zmieniło przez te hale, ale mimo wszystko jest to jakaś taka miejscówka pewna. Muszę być bardzo zdesperowana, żeby kupić gdzie indziej warzywa czy owoce. Wiadomo, że wszędzie ceny wzrosły, ale tam jesteś pewna, gdzie, od kogo kupujesz. Pamiętam, że jak byłam mała, to ja wyczekiwałam tej soboty, wiedziałam, że muszę iść, bo muszę mamie pomóc, ale to było takie poczucie, że możemy kupić coś jeszcze, że ja mogę sobie powybierać te wszystkie owoce. A najbardziej to się cieszyłam na ten targ staroci i chyba stamtąd mamy kołatkę na drzwi. No dużo rzeczy tam pokupowaliśmy.

* Och jak ja lubiłam chodzić z mamą na rynek! Pamiętam, że zawsze musiałam wcześniej dobrze zapamiętać, jaką spódnicę mama założyła. Wystarczyło, że się zapatrzyłam dłuższą chwilę na jakieś stoisko i już mamy nie było. A tam był taki tłum ludzi, że jak ja byłam mała, to tylko właśnie po spódnicy mogłam mamę wypatrzeć. I tylko próbowałam się przeciskając między ludźmi przypomnieć jaką spódnicę dziś mama ma na sobie.

RYNSZTOK służący do odprowadzania ścieków otwarty kanał między ulicą a chodnikiem. Popularne rozwiązanie na obszarach miejskich, gdzie nie było kanalizacji. Do rynsztoków wylewano wszelkie nieczystości z gospodarstw domowych. Płynące wzdłuż ulic ścieki wydawały charakterystyczny odór.

* Bałuty to były przeorane rynsztokami. Ktoś kiedyś powiedział, że Bałuty leżały nad rynsztokami.

* Do niedawna na Czeremowskiej były jeszcze rynsztoki.

* Jak wylewano wodę po praniu, to dopiero była frajda. Można było skakać w tej wodzie, co szczególnie jak było ciepło było świetną zabawą.

 

 

P - BAŁUCKI SŁOWNIK

PARK OCALAŁYCH łódzki park powstały w 2004 roku, usytuowany w dolinie rzeki Łódki, pomiędzy ulicami Wojska Polskiego, Oblęgorską i ogródkami działkowymi przy ul. Źródłowej. Park powstał jako forma upamiętnienia osób, które przeszły przez Litzmannstadt Getto istniejące w Łodzi czasie II wojny światowej. Pomysłodawczynią utworzenia parku była Halina Elczewska, która przeżyła getto łódzkie (z Łodzi przetransportowano ją do Auschwitz, a dalej do Ravensbruck), ona też jako pierwsza zasadziła w parku swoje „drzewko pamięci.” Co roku Ocalali z Litzmannstadt Getto lub ich rodziny sadzą kolejne „drzewka pamięci”. Do ważnych miejsc w parku należą Kopiec Pamięci, na szczycie którego znajduje się pomnik-ławeczka Jana Karskiego, oraz znajdujący się po przeciwległej stronie parku Pomnik Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej zbudowany według projektu Czesława Bieleckiego. Na terenie parku znajduje się też siedziba Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.

* A park ten nowy, przy Wojska Polskiego też lubimy. Tam jest tak czysto, ładnie, jest zadbane wszystko, lubimy przechodzić tamtędy.

* Tam lubimy się przespacerować z dzieciakami, bardzo fajny park. Czysty przede wszystkim i można sobie spokojnie połazić, naprawdę przyjemne miejsce. Czasem dzieciaki się na górkę wdrapią, to mają frajdę, a my – ładny widoczek przez chwilę.

* A do tamtego nowego parku my nie chodzimy wcale. Po co nam to? Tam jest jakoś łyso, drzew za mało. Tu (w parku im. Szarych Szeregów) to jest faktycznie park, a tam jak na patelni, albo jak w tym programie, co cię kamery śledziły cały dzień, bo tam jest przecież monitoring. Może jak trochę zarośnie…

PARK IM. PROMIENISTYCH łódzki park położony między ulicami Głowackiego, Staszica, Plater, Górniczą, Marysińską oraz Boya-Żeleńskiego. Od początku lat 90. funkcjonuje pod nazwą park im. Szarych Szeregów, jednak przez mieszkańców Bałut nadal nazywany jest parkiem Promienistych (nazwany na pamiątkę działalności Młodzieżowego Oddziału Gwardii Ludowej „Promieniści”).

* Z tym parkiem jestem związany szczególnie, bo ja sam, tymi rękami, tutaj drzewa sadziłem. Zawsze się tu dużo czasu spędzało i kiedyś to był park piękny, zadbany. Teraz niby coś naprawili, jakieś nowe ławki porobili, ale to wszystko jest za mało, tu trzeba więcej dla ludzi zrobić. Jakaś siłownia by się przydała, jak w innych parkach są, bo przecież za piłką my, stare chłopy, już nie będziemy ganiać. I więcej oświetlenia, bo jak się wieczorem z psem wyjdzie, to ciemno.

* Ale ogólnie to park jest dobry, jest dużo drzew, naprawdę wytchnienie jest w tym parku, nawet teraz, w upale, jak sobie człowiek siądzie, od razu milej się robi. (...) Mamy do tego parku dwa kroki, więc tu jesteśmy prawie jak w domu. Nie potrzeba nigdzie indziej łazić, szukać, bo po co? Tylko ze zmianą nazwy, to nie wiadomo, po co, bo wszyscy, co tu mieszkają, wiedzą, że to park Promienistych. Tak się mówiło i tak zostało, nikt nie mówi chyba, że Szeregów Szarych, to był park Promienistych od zawsze, to wiadomo.

* Jeśli się gdzieś spotykamy ze znajomymi, to właśnie tu. Tu mamy swoją ławeczkę i wszyscy wiedzą, że jak mówimy, że w parku, to wiadomo, że właśnie na tej ławce. My się tu wychowywaliśmy, o tu, na placu zabaw, i to jest nadal nasze miejsce. Wiadomo, że jak na dłużej się spotykamy, tak żeby coś się działo, to idziemy do Manufaktury, ale tu też dużo czasu spędzamy. A wieczorem to już prawie codziennie, jak tylko jest ciepło, to zawsze. Bardzo lubię to miejsce i przez ten park nie chciałabym nigdzie indziej mieszkać, bo tu jest przyjemnie, a jak jestem na przykład na Widzewie, to już nie ma tam tak ładnie, zielono, jak mamy tutaj, na Bałutach.

* Park Promienistych to raczej nie dla nas, my tam zamętu nie chodzimy robić. To jest park bardziej dla młodych, tam jest plac zabaw, matki z dziećmi, to co my tam będziemy im się pchać, z naszymi żartami, a z flaszką przy dziecku to i nie przystoi. To znaczy park miły, fajny jest, ale to już park bardziej na poważnie jest.

PARK IM. SZARYCH SZEREGÓW patrz ->PARK IM. PROMIENISTYCH

PILARSKI JÓZEF (1893–1972) mieszkający na Bałutach, w kamienicy przy ul. Zachodniej 2, polski aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny, założyciel i dyrektor Teatru Popularnego w Łodzi w latach 1923–1932. Na budynku kamienicy, w której mieszkał, znajduje się tablica pamiątkowa.

PLAC BAZAROWY obecnie pl. Piastowski, niewielki skwer znajdujący się pomiędzy ulicami Lutomierską, Bazarową oraz Rybną. Dawniej targowisko, którego historia sięga XIX wieku. W 1902 roku zięć łódzkiego przemysłowca Juliusza Heinzla – Giuseppe Tanfani – ufundował hale bazarowe skupiające 150 sklepików – stąd nazwa pl. Bazarowy i nazwa ul. Bazarowa, a także potoczna nazwa pl. Tanfaniego. W czasie II wojny światowej plac znajdował się w granicach Litzmannstadt Getto i był miejscem publicznych egzekucji. Po wojnie nazywany był pl. Pionierów, a funkcjonujące na nim targowisko istniało do 1956 roku. Później zostało przekształcone w skwer.

* Ten plac przy Bazarowej, tam gdzie jest latarnia, to zawsze plac Bazarowy był, ja nie pamiętam, żeby Piastowski. Bo tam przecież kiedyś handel był, więc wiadomo, że Bazarowy. Kiedyś miło było sobie tam iść, na ławeczce usiąść, bo i cukiernia była tam, na Lutomierskiej, bardzo dobra cukiernia, zaraz przy tym placu właśnie, to się często na plac chodziło, na ławeczce się siadało, na powiedzmy ploteczki z okolicy.

PLAC PIASTOWSKI patrz ->PLAC BAZAROWY

PODCHLIBUSlizus, który przesadnie zabiega o względy lub uznanie innych.

* Z niego to podchlibus był. Każdemu się chciał przypodobać. Taki, jak to się mówiło, za przeproszeniem, w dupę uprzejmy, żeby tylko przypodobać się. Nie był lubiany, bo kto by poważał takiego podchlibusa.

POLE obszar zieleni ograniczony od strony północnej ul. Lutomierską oraz budynkiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi (ul. Lutomierska 108/112) i ul. Drewnowską od strony południowej; teren rekreacyjny, zastępujący park; miejsce spędzania czasu wolnego lubiane przez okolicznych mieszkańców, wiązane ze wspomnieniami o piknikach oraz plażowaniu (szczególnie do początku lat 90. XX wieku).

* Oj, teraz to już nie to samo, ale kiedyś było jak marzenie. Na pole się chodziło, jak tylko się ciepło zaczynało robić, całe lato, aż do późnej jesieni.

* Jak wolny dzień był, to i się na dłużej chodziło. Brało się koce, co do picia, dzieciakom kanapki jakie, a jak one tam dobrze miały! Latać mogły po trawie, bo zieleni pełno było, aż pachniało wszystko wokół.

* Albo jak kto psa miał, to się tam spotykali ci psiarze ze swoimi, oni sobie tam stali razem, a psy tam ciekały do woli.

* A pole? To tam za komendą na Lutomierskiej, aż do Drewnowskiej się zieleń ciągnęła aż miło.

* Na polu to było plażowanie! Jak tylko słoneczko trochę przygrzało, zaraz się tam szło, żeby trochę koloru złapać. Niektórzy to nawet swoje miejsca mieli, że jak ktoś stale przychodził, to wiedział, gdzie kto leży. Bardzo tam było fajnie, bo zielono, a przecież na dobrą sprawę to gdzie indziej tu było iść? I teraz ludzi sporo z tego korzysta. Alejki porobili, ławeczki.

* Jak byłam nastolatką to, chodziłam na górki. Górki! To jest Lutomierska, jest komenda policji i jest pusty plac do dzisiaj. Tam teraz jest park i jest szkoła przy Manufakturze – ja tam chodziłam do szkoły. I tam wywozili śmieci wózkarze, albo ukradli konia i mu łeb czy kopyta odcięli. I my chodząc do szkoły, wszystko to oglądaliśmy. A później jak byłam starsza, to wszystko obrosło i były górki. A teraz tam drzewa są i pole jest.

PRAŻOKI gotowane, ubijane ziemniaki z dodatkiem mąki, zwykle w kształcie klusek, najczęściej polewane tłuszczem, najlepiej ze skwarkami.

* Bywały też prażoki gotowane ziemniaki z dodatkiem mąki, ubijane i polewane tłuszczem, najlepiej ze skwarkami.

PROMYK nazwa pływalni „Promienistych” MOSiR, położonej przy ul. Głowackiego 10/12; pływalnię wybudowano w południowej części parku im. Szarych Szeregów (dawn. ->Park im. Promienistych); tłumnie odwiedzana w okresie wakacyjnym; przez starszych mieszkańców Bałut wspominana jest ze szczególnym sentymentem, a nawet dumą.

* Jeśli już mamy tu zostać, idziemy na „Promyk, no to znaczy na basen tutaj. Fajnie jest, bo blisko i można cały dzień siedzieć, ja tam od zawsze chodziłem.

* I mamy nawet basen na miejscu, nie trzeba nigdzie jeździć. Jak byłam mała, zawsze na „Promykchodziliśmy, chyba wszyscy stąd chodzili.

* Tu wszystko jest, basen też, i to jaki oblegany, pani patrzy, kolejka jak za komuny po dobry kawałek mięsa. No, ale „Promykto zawsze dobry basen był! Tu się ludzie z całego miasta zjeżdżają teraz.

* To był park, jak należy, że nawet basen zrobili. Jaka to była radocha! Się chodziło na basen, całymi rodzinami, a jak!

PRYCIAĆ (też PRUCIAĆ) przeszukiwać, grzebać.

* Szukać, to znaczy przeszukiwać. Mówiło się na przykład, jak mały srajtek – dzieciak znaczy – gdzieś grzebał, po szafkach na przykład, to się mówiło: A czego ty tam tak pryciasz?

* Albo jak ktoś gdzie grzebał, nie u siebie, nos wtykał, gdzie nie trzeba, to się mówiło: Czego on tam prycia?

PRZEFORSZTOWANIE podzielenie za pomocą mebli lub ścianki o lekkiej konstrukcji jednej dużej izby w mieszkaniu na dwie mniejsze, np. wyodrębnienie kuchni w przestrzeni pokoju.

* Mieszkania na Bałutach były zwykle jednoizbowe. Z uwagi na powszechnie panującą biedę starano się na różne sposoby ułatwić życie rodziny. Przy pomocy sprzętów próbowano izbę podzielić na „pokóji „kuchnię. Meble ustawiano tak, aby w jednej stały linii, szafa była otwierana od strony „pokoju, a kredens od „kuchni. Między szafą a kredensem zawieszano zasłonę, tzw. sztarę, na grubym patyku lub drucie. Na taki sposób podzielenia jednego pomieszczenia na dwa mówiono „przeforsztowanie”.

N - BAŁUCKI SŁOWNIK

NIEMCZYK LEON (1923–2006) polski aktor filmowy i teatralny, urodzony w Warszawie, ale zamieszkały w Łodzi na Bałutach przy ul. Staszica 23. Pochowany w Łodzi na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej.

O - BAŁUCKI SŁOWNIK

OBÓZ CYGAŃSKI istniejący zaledwie kilka miesięcy obóz dla Romów i Sinti z pogranicza austriacko-węgierskiego z Burgenlandu. Został zorganizowany przez Niemców w 1940 roku na terenie Litzmannstadt Getto, w kwadracie dzisiejszych ulic Wojska Polskiego, Obrońców Westerplatte, Starosikawskiej i Głowackiego. Do dziś stoją kamienice, w których mieszkali Cyganie, i stara kuźnia (ul. Wojska Polskiego 82), gdzie mieściła się kostnica. Na budynku znajduje się tablica pamiątkowa, umieszczona w 2004 roku.

* O tym obozie to można przeczytać na starej kuźni, tam naprawdę kiedyś była kuźnia, ale o Cyganach dowiedziałam się dopiero parę lat temu. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo nikt mi o tym nie mówił...

* Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby tego robala wymalować na ścianie. Tu się odbywają takie poważne uroczystości, kwiaty, znicze, jakieś ambasadory przyjeżdżają, telewizja, a tam taki kolorowy robal wymazany. Jakby nie było innych kamienic na Bałutach.

OBÓZ NA PRZEMYSŁOWEJ funkcjonujący w latach 1942–1945 na terenie wydzielonym z łódzkiego getta obóz dla polskich dzieci i młodzieży w wieku od 6 do 16 lat. Potocznie nazywany obozem przy ul. Przemysłowej, gdyż przy tej ulicy mieściło się wejście do obozu. Trafiali tam młodociani, skazani wyrokiem niemieckich sądów, dzieci bezdomne, sieroty, a także dzieci członków ruchu oporu i więźniów politycznych. Dzieci były zmuszane do ciężkiej pracy; panował głód i szerzyły się epidemie. Przyjmuje się, że przez obóz przeszło ok. 2 tys. dzieci. Więźniom obozu przy ul. Przemysłowej poświęcony jest „Pomnik Pękniętego Serca”, znajdujący się w pobliskim parku im. Szarych Szeregów.

* Z ważnych miejsc wszyscy wiedzą o Przemysłowej, o obozie. To był obóz dla dzieci, straszna historia, pewnie że tu wszyscy o tym wiedzą i pamiętają, bo jak nie pamiętać o czymś takim. Tu, gdzie siedzimy, tu wszędzie mogą przecież kości być.

* Tu się takie coś unosi w powietrzu, że człowiek to czuje, nie zapomina o tym. Jest pomnik i ogrodzenie postawili, płot niby taki. I wycieczki przecież są, ludzie przychodzą, oglądają.

* Miejsce, o którym się pamięta, to na pewno jest obóz przy Przemysłowej. Ja nie wiem, może to przez szkołę, bo ja tam chodzę do szkoły i u nas naprawdę dużo się o tym mówi. Mamy różne wydarzenia związane z obozem, nawet grę mieliśmy, grę miejską. Chętnie biorę w tym udział. Ja myślę, że to jest ważne, no i potrzebne, wypada o tym wiedzieć.

O obozie przy ul. Przemysłowej powstaje amatorski film, którego reżyser – Bartek Rosiak, ma zaledwie kilkanaście lat.

* Należałoby chyba jeszcze o tym chłopaczku powiedzieć, co film o obozie kręci. Bartek on się nazywa, nazwiska nie pamiętam, ale mniejsza o to, bo jego tu wszyscy znają. On dostał kamerę i się wziął za robienie filmu. Ale o czym! Dzieciak, a film o obozie chce kręcić. To znaczy, on już całkiem dużo zrobił, wywiady jakieś, materiału chłopak nazbierał, że ho ho! O obozie to będzie dziecięcym na Przemysłowej, straszna historia i ludzie powinni wiedzieć, a że dzieciak to robi, to tym bardziej jest szacunek.

* No i jeszcze Bartek, który kręci film o obozie tym, o którym mówiłam, przy Przemysłowej. W szkole często, gdy mamy jakieś wydarzenia, to się o nim wspomina i jakoś wszyscy się tym interesują, czekają na to.

OŚRÓDKI podroby.

* Ośródki to były wszystkie mięsne części wewnątrz, jak nazwa mówi, od środka, czyli podroby. Babcia chodziła na Rynek Bałucki i mówiła: A da mi pan jakieś ośródko! Więc jak były ośródki, to wiadomo było, że będą dutki.

M - BAŁUCKI SŁOWNIK

MACHULSKI JAN (1928–2008) polski aktor filmowy, teatralny i telewizyjny, reżyser, wykładowca i wieloletni dziekan wydziału aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. Pomysłodawca Alei Gwiazd w Łodzi, Honorowy Obywatel Miasta Łodzi. Urodził się na Bałutach w domu przy ul. Młynarskiej 99. Zawsze podkreślał swoje bałuckie korzenie, a książkę biograficzną zatytułował Chłopak z Bałut.

MAJCHER powszechnie znane określenie noża, funkcjonujące również w półświatku przestępczym.

* Majcher to był nóż. Mówiło się, że niby według jakichś złodziejaszków, ale każdy wiedział, że majcher to jest nóż po prostu, nie za duży nożyk.

* Majcher? Wiadomo nóż. Z półświatka, że się tak wyrażę, określenie, ale to było bardzo, bardzo dawno temu, w takich czasach, że nawet ja już ich nie pamiętam. To szybko, wydaje mi się, weszło do, że tak powiem, powszechnego użycia. Bo ja już na przykład wiedziałem, że majcher to jest nóż. Wiadomo było, że takie jest skojarzenie, majcher no to nóż, ale rozbójnicki.

MIKULSKI STANISŁAW patrz -> HANS KLOSS

MOSTY NAD NILEM mosty nad rzeką Łódką w ->Dolinie Nilu, np. most między ulicami Pankiewicza a Czeremoską (bliżej Pankiewicza) prowadzący do skweru im. Jadwigi Szustrowej przy ul. Wojska Polskiego.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego  Narodowe Centrum Kultury Narodowe Centrum Kultury

© 2020 Centrum Dialogu. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Godziny otwarcia

GODZINY OTWARCIA BUDYNKU

Poniedziałek – piątek 11:00-18:00
Sobota – niedziela 12:00-16:00


W czasie godzin otwarcia można zwiedzać bieżące wystawy.
Ostatnie wejście na ekspozycje odbywa się
na pół godziny przed zamknięciem budynku
.


 

GODZINY OTWARCIA BIURA

poniedziałek - piątek od 9.00 do 17.00
sobota - niedziela NIECZYNNE

 

Kalendarz

Facebook

Skontaktuj się z nami

Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi
ul. Wojska Polskiego 83, 91-755 Łódź
biuro@centrumdialogu.com

tel. +48 42 636 38 21
      +48 506 155 911

NIP 7262636381

RIK 1/2010

REGON 101022466

NUMER KONTA BANKOWEGO
Bank Pekao S.A. 91 1240 3028 1111 0010 3752 7380