Page 605 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 605

uśmieszkiem – wszystko to miało taką siłę, że każdy, kto na nią patrzył, czuł się
                  lepszy, uczciwszy, oczyszczony.
                     Tak, pan Rumkowski dotrzymał słowa. Wszystko, co przyobiecał tamtego dawno
                  zapomnianego wieczoru, kiedy to Herr Schatten wprowadził ją, przestraszoną
                  i drżącą, do sypialni Prezesa, ziściło się. To Prezes podarował jej ten malutki
                  domek i pozwolił umeblować go wedle jej gustu. I to dzięki niemu tak rozkwitła
                  zaopatrywana w dobre talony i żywnościowe prezenty.
                     Sabinka jeszcze dziś nie mogła się nadziwić i pojąć, co się z nią stało. Ro-
                  zumiała jedynie to, że getto ją uratowało. W głębi serca potajemnie liczyła na
                  to, że nigdy nie będzie musiała stąd wyjść. Była tu szczęśliwa i niczego więcej
                  nie pragnęła. Co prawda miała swoje skryte obawy – przed ponownym porzu-
                  ceniem, skazaniem na samotność i głód. Bała się spać sama, ale też obawiała
                  się, że nigdy nie wyjdzie za mąż. Obawy te jednak były skryte tak głęboko, że
                  ta odrobina smutku, która zacieniała jej oczy, jedynie dodawała jej wyglądowi
                  tajemniczego uroku.
                     Prezes Rumkowski rzeczywiście szybko o niej zapomniał i talony przychodziły
                  coraz rzadziej. Ale getto było dla Sabinki dobre. Jej drugi anioł opatrznościowy,
                  Herr Schatten, pamiętał o niej, i prawdę mówiąc więcej zawdzięczała jemu
                  niż samemu Prezesowi. To on uczynił z niej niezależną damę, którą dziś była.
                  Pomógł jej rozwinąć się duchowo i błyszczeć w towarzystwie niczym klejnot.
                                                                           60
                  Wykształcony Schatten dla rozrywki zabawiał się z nią w Pigmaliona , jednak
                  jego intencje były nieco inne niż bohatera sztuki Bernarda Shawa – profesora
                  Higginsa, który miał ambicję przemienienia ubogiej Elizy w wyrafinowaną damę.
                  Herr Schatten nie chciał unicestwić dawnej Sabinki. Przeciwnie, jego celem było
                  ocalenie jej świeżości przy równoczesnym rozwinięciu inteligencji. Chciał z niej
                  zrobić kurtyzanę w stylu francuskim, która praktykuje swoją profesję świado-
                  mie, ale pozostaje przy tym anielsko niewinna, dostarczając tym samym czystej
                  przyjemności w każdym wymiarze.
                     On sam nie zajmował się przekazywaniem jej suchej wiedzy. Przysyłał jej ko-
                  repetytorów i książki do czytania. Jedynie niemieckiego sam ją uczył, ponieważ
                  uważał, że nikt w getcie nie ma tak perfekcyjnego akcentu jak on. A Sabinka była
                  uczennicą pełną entuzjazmu. Pewnie by się w niej zakochał, ale, jak już powie-
                  dziano, nie był profesorem Higginsem. Nie mógł się zakochać w swoim własnym
                  dziele. Żywił w stosunku do niej raczej ojcowskie uczucia. Nie zachęcała go, aby
                  grał jej na skrzypcach, ale czynił to, aby wykształcić jej słuch. Również w łóżku,
                  nie tracąc głowy, edukował ją czasem do białego rana. Jako mądry pedagog nie
                  pozwolił jej wyzbyć się idée fixe o ślubie i posiadaniu dzieci. Opowiadała mu, że




                  60   Pigmalion – dramat irlandzkiego dramaturga George’a Bernarda Shawa, w którym akcja dotyczy
                     zakładu profesora Higginsa i pułkownika Pickeringa o to, że profesorowi uda się wprowadzić na
                     salony biedną kwiaciarkę Elizę, którą w tym celu musi wyedukować i nadać jej ogładę.   603
   600   601   602   603   604   605   606   607   608   609   610