Page 591 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 591

chłonął toczącą się rozmowę, głosy rozchodzące się przy stole, a kiedy już dłużej
                  nie mógł słuchać, wstał i wybiegł z sutereny.
                     Wchodząc do siebie, zatrzymał się, zesztywniał i zaczął nasłuchiwać. Z łóżeczka
                  Blimele słychać było delikatne oddychanie. Rozdął nozdrza, jakby chciał wchłonąć
                  w siebie ten lekki oddech. Usłyszał przywołujący go głos Miriam, więc podszedł
                  na palcach do łóżka i ujął jej dłoń, która była tak samo zmarznięta jak jego.
                  Zdjął płaszcz i okrył ją. Po cichu przysunął krzesło do posłania, postawił na nim
                  świeczkę na spodeczku i zapalił ją. Wyciągnął spod łóżka paczkę luźnych kartek
                  z rejestrów buchalterskich, które po drugiej stronie pokryte były jego odręcznym
                                                                 47
                  pismem. To jedenaście rozdziałów poematu, który pisał . Szybko się rozebrał
                  i wszedł do łóżka. Jego zesztywniałe z zimna członki delektowały się pod kołdrą
                  ciepłem ciała Miriam. Przez chwilę tak leżał. Potem obrócił się do niej plecami,
                  oparł na łokciu i wyciągnął dłoń po ołówek oraz parę kartek papieru. Położył je
                  na podciągniętych kolanach. Gdy tylko ołówek i papier spotkały się, to niczym
                  podczas pierwszego pocałunku nie można już było ich rozdzielić.
                     Późno w nocy poczuł, że palce mu sztywnieją. Wyciągnął rękawiczki z kie-
                  szeni płaszcza i założył je. Początkowo wełna między palcami przeszkadzała mu
                  w kontakcie z ołówkiem i papierem. Ale nie na długo. Wkrótce znowu spod jego
                  ręki zaczęły wypływać wersy. A te łączyły się w pary, urastały do strof – taniec
                  rozśpiewanych liter niósł się z papieru i napełniał pokój, podwórze, getto, świat.
                  On, Symcha Bunim, nie leżał już w łóżku, podobnie jak jego żona i Blimele. Zabrał
                  je ze sobą na zewnątrz, na ulice, na podwórza. Były nagie jak on, ale oblekł je
                  w swój śpiew, w strach i nadzieję, cierpienie i upór. Miriam i Blimele narzekały, że
                  mokną w deszczu, marzną w śniegu, płonął w słońcu, otulając swoje rytmiczne,
                  melodyjne lamenty w solidny, ciepły szal wierności.
                     Tak, latami dziwił się i zastanawiał, dlaczego tyle miłości otrzymał w swym
                  życiu. Sender, jego kolega z lat młodości, zwykł mówić, że Bunim jest jak dobra
                  lokata, ponieważ oddaje dużo więcej, niż sam otrzymuje. Przez długi czas był
                  przekonany, że Sender pomylił się, że nie zasłużył sobie na to porównanie. Teraz
                  już wiedział, że jego sposobem odwdzięczania się, hojnego odpłacenia za miłość,
                  którą go obdarzono, były jego wiersze, jego poezja.





                  47   Symcha Bunim Szajewicz, twórca, na którym jest wzorowana postać Berkowicza, napisał w get-
                     cie dwa poematy: w lutym 1942 r. Lech lecho (Wyjdź; nawiązanie do Gen 12,1) oraz wiosną tego
                     samego roku Friling 5702 (Wiosna 1942). Zostały one odnalezione po wojnie i zdaniem badaczy
                     należą do najlepszych dzieł napisanych w czasie Zagłady. W tym miejscu autorka prawdopodob-
                     nie czyni aluzję do poematu Lech lecho, który jest przejmującym zapisem uczuć towarzyszących
                     poecie oczekującemu na swoją kolej wysiedlenia z getta, a zarazem zapisem osobistych spostrze-
                     żeń na temat życia wewnątrz murów getta. W utworze tym żydowski ojciec wspomina przeszłość
                     swojego narodu, by jego mała córka wiedziała, co w czasie wojny czeka Żydów i jak ma godnie
                     poradzić sobie z tą tragiczną przyszłością.                       589
   586   587   588   589   590   591   592   593   594   595   596