Page 517 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 517
Oznacza to, że nie ma początku ani końca. Skoro tak jest, to dlaczego życie ze
swoim początkiem i końcem miałoby istnieć jako linia prosta? Dlaczego nie
mielibyśmy sądzić, że jest odcinkiem wielkiego koła? Pytam o to ja, człowiek
ze skalpelem, który studiował i analizował proces rozpadu życia organicznego.
Ale jedynie moje „właściwe ja” jest lekarzem. Moje „szersze ja” nie chce o tym
wiedzieć. Jest ono obdarzone zdolnością widzenia na oślep, pełne praemocji
i pratęsknot. I tacy jesteśmy tu wszyscy. Dlatego żyjemy przyszłością.
Myślę o przyszłości dwutorowo: 1) jakiej przyszłości bym chciał; 2) jak sobie
wyobrażam jej realny kształt. Czego bym chciał? – Łatwo powiedzieć. Chciałbym,
aby człowiek wyniósł jakąś naukę z tego doświadczenia, jakim jest wojna, aby
wyciągnął właściwe wnioski. Chciałbym, aby wrodzona ludziom dyspozycja do
nienawiści, ich agresywna natura została w sposób świadomy wykorzystana do
walki z żywiołami, które niszczą dobrostan ludzkości. Innym wielkim ideałem
powinno być przyzwolenie, aby każda żywa istota przeżyła swoje życie bez
przeszkód. Na miarę możliwości, jakie posiada w ramach tego, czym obdarzyły
ją natura i przypadek. I właściwie to jest moja religia. Bo istnienie czy nieistnie-
nie bóstwa jest tajemnicą, a wszystko, co można zrobić, to tylko spekulować
na ten temat. Ja osobiście raczej myślę o człowieku i jego życiu (a także o idei
Boga, ale tylko o tyle, o ile ma ona związek z człowiekiem). Jedyną wiedzą, jaką
posiada zarówno moje „właściwe ja”, jak i moje „uniwersalne ja”, jest wiedza,
że we wszechświecie nie ma ani sprawiedliwości, ani niesprawiedliwości, ani
piękna, ani brzydoty. Wiem tylko tyle, że życie chce trwać aż do swojego końca,
że zarówno człowiek, jak i zwierzę tęsknią do szczęścia. Zwierzę jest szczęśliwe,
kiedy ma dość pożywienia, norę oraz partnera, z którym może wypełniać na-
kaz rozmnażania się, a przy tym nie mieszka w klatce. Człowiek ze względu na
swoje życie duchowe potrzebuje jeszcze czegoś więcej. Aby być szczęśliwym, to
znaczy, aby być w harmonii ze sobą i ze swoim otoczeniem, musi czuć, że żyje
pełnią życia. Musi wcześniej powiedzieć o sobie samym „to jest dobre”, aby
móc powiedzieć „to jest dobre” światu. A my możemy powiedzieć o sobie „to
jest dobre”, gdy czujemy, że jesteśmy dobrzy. Tak, dla wszechświata to obojęt-
ne, jacy jesteśmy – dobrzy czy źli, czy postępujemy w zgodzie z etyką, czy też
nieetycznie. Ale dla nas to jest ważne, ponieważ – jak sądzę – posiadamy zmysł
moralności i estetyki, który szuka satysfakcji, domaga się estetycznej i sprawie-
dliwej atmosfery pozwalającej nam najpełniej cieszyć się naszym istnieniem
i – najprawdopodobniej – zachować dobre zdrowie (dlatego też uważam, że
Niemcy są najszczęśliwszymi stworzeniami na świecie).
Wiem, że możesz nazwać mnie naiwnym, dalekim od realizmu i naukowości,
nielogicznie myślącym dyletantem. Można tak o mnie powiedzieć, bo nie studio-
wałem filozofii i ekonomii, nie zgłębiałem tajników żadnej religii ani psychologii.
Jedyne doświadczenie życia, jakie posiadam, to doświadczenie getta, a jedyna
wiedza, jaką mam o życiu, to wiedza zdobyta na studiach medycznych, a mimo
to jako jednostka pozwalam sobie snuć moje rozważania. 515