Page 516 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 516
do otwartej tarczy strzelniczej – jesteś symbolem fizycznej wolności. Mógłbym
sparafrazować pieśń Jehudy ha-Lewiego , którą tak lubił mój ojciec! Ja jestem na
1
wschodzie, moja wolność zaś na zachodzie. I oboje nosimy kajdany. Ty, Mirele,
jesteś dla mnie symbolem sensu, który kiedyś miało moje życie, sensu, który
miał trwać. Jesteś symbolem mirażu. Jakże głęboka inspiracja podpowiedziała
mi Twoje imię! Nigdy się nie spotkamy. Nigdy – to mroczne pojęcie. Ale to moje
zewnętrze, protoplazmatyczne „ja”, które żyje w nieskończoności, wzywa Cię,
pozdrawia i jest z Tobą. A to, co nas wiąże, nazywa się – wieczność.
No dobrze. Skoro już manipuluję tą dziwną terminologią, idźmy nieco dalej
– jest rzeczą oczywistą, że to moje „właściwe ja” jest wręcz beznadziejnym pe-
symistą. Jednak słowo „pesymista” nie jest zbyt precyzyjne, ponieważ posiada
ono przecież jakiś jasny ton, zabarwienie emocjonalne, które skrywa w sobie
afirmację życia. A to moje „ja” jest pozbawione jakiegokolwiek uczucia. Jeśli
jeszcze coś we mnie drży, to jedynie wówczas, gdy patrzę na mamę, albo gdy
zakasuję rękawy, by ratować dziecko. Oczywiście wciąż posługuję się wyraże-
niami „nienawidzę”, „kocham”. Nienawiść to powierzchowne uczucie impotenta,
a jeśli chodzi o miłość, to mogę mówić jedynie o jej najtańszej postaci, jaką jest
litość. Poprzez litość nad innymi – w istocie – do litości nad sobą samym. Bo
to moje „właściwe ja” jest wyrachowanym matematykiem, a jego rachuba jest
prosta – wie, że świat nie ulegnie zagładzie. Ludzkość nie przestanie istnieć,
nawet żydowski naród nie przestanie istnieć. Jego pesymizm dotyczy więc tylko
jego samego i getta. To kwestia czasu. Głód i gruźlica to nierychliwy, tępy, ale za
to niezawodny topór. A ja, jeśli nie z głodu lub gruźlicy, to umrę śmiercią Syzyfa.
Osiemnaście-dziewiętnaście godzin na dobę walczę z tym, co nieuniknione.
Stałem się podobny do straży pożarnej. Strażacy wypompowują wodę z zala-
nych piwnic, a tu deszcz zalewa inne. Gaszę ogień łyżką wody. Moja wspaniała,
cudowna profesja – ach, co za absurd!
Tu mógłby nastąpić kres całej mojej filozofii. Jeśli dla nas, getciarzy, nie ma
przyszłości, nasza zagłada jest zagładą świata (dla nas). A jednak nigdy nie my-
ślałem tak wiele o przyszłości jak teraz. Wiesz, kto o niej myśli? Moje „szersze,
wieczne ja”. Pewnie jest ono wynalazkiem człowieka ginącego, coś jak rodzaj
obrony stworzonej przez wciąż żywy umysł, który nie chce się pogodzić z nicością.
Będziesz się śmiać, ale stworzyłem sobie nawet cały system myślowy oparty
na tej bezsensownej logice. Twierdzę, że każda forma we wszechświecie ma
w przybliżeniu kształt koła lub elipsy, a linia prosta tak naprawdę nie istnieje.
Jest tylko iluzją, bo widzimy jedynie odcinek niewyobrażalnie wielkiego kręgu.
1 Jehuda ha-Lewi (ok. 1075–1141), poeta i filozof, tworzący w języku hebrajskim. Jego Syjonidy,
w których wyraża tęsknotę za Ziemią Obiecaną i wiarę w odrodzenie Izraela, przetłumaczył w 1925 r. Zyg-
munt Bromberg-Bytkowski, dyrektor Gimnazjum Żeńskiego Towarzystwa Żydowskich Szkół Śred-
514 nich w Łodzi, wydawca oraz działacz społeczny i kulturalny.