Page 525 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 525
Łza drży wilgotnym blaskiem pod zaczerwienionymi powiekami panny Dia-
mant. Wino nagle staje się gorzkie. Wanda przytomnieje.
– Podaj mi tę książkę. – Ostrożnie wyjmuje tom z rąk panny Diamant. – Prze-
cież widzę, że ta poezja źle na ciebie wpływa.
Panna Diamant pozwala odebrać sobie tom utworów Słowackiego. Zawsty-
dzona uśmiecha się do przyjaciółki, drżącą dłonią ocierając wilgotne oczy.
– Nie wiesz, Wando, jak dobrze mi to robi.
– Nie chcę, żebyś płakała.
– Co z tego, że człowiek trochę sobie popłacze? Czym są łzy, głuptasie? To
też wiersze, takie bąbelki ulgi dla serca przepełnionego perlistym wzruszeniem.
– Ale nie dziś – prosi Wanda, zamykając książkę. – Nie chcę, żeby dzisiaj
twoje serce było smutne.
– To przynosi ulgę, moja droga, wielką ulgę, to dzięki niemu… – kładzie dłoń
na zamkniętym tomie. – Czytaj, Wando… Jeśli chcesz.
Wanda nie jest już wcale taka pewna, czy chce…
– Nie – decyduje. – Chodźmy do stołu.
Siadają przy stole, kroją ciasto, dzielą jabłkowy cymes pachnący cynamonem
i rozkładają go w dwóch równych porcjach na małe talerzyki. Cisza wisi pomiędzy
dwiema starymi, siwymi głowami.
Wanda rzuca okiem na zegar:
– Niedługo północ.
– Szczęśliwego nowego roku! – Panna Diamant drżącymi palcami chwyta
szklankę herbaty i trąca nią o szklankę Wandy.
– Oby nikt nas nigdy, przenigdy nie rozdzielił – mówi wzruszona Wanda.
Piją gorącą herbatę o czerwonym kolorze, a w sercu panny Diamant roz-
brzmiewa płaczliwa harfa: Smutno mi, Boże…
*
Noc sylwestrowa.
Wszyscy siedzą w kuchni i grają w pokera. Matylda nauczyła się tej gry od
Jadwigi i ostatnio tylko nią się zajmuje. Wczoraj zabrano z domu pianino. Jeden
z „wiernych”, lipskich oficerów przyjechał ciężarówką i „wypożyczył” instrument
dla swojej przyjaciółki folksdojczki, która potrzebuje go pilnie na dzisiejszy bal
noworoczny. Matylda nie chce już wchodzić do salonu, nie potrafi spokojnie
rozmawiać o pianinie. Chce grać w pokera.
Obok niej siedzi pan Adam Rozenberg. Ledwo udało się go namówić na
wyjście z piwnicy, gdzie siedzi w towarzystwie swojej Suni. Poproszono go, aby
chociaż tę jedną, noworoczną noc spędził razem ze wszystkimi. Uległ, gdy mu
zagrożono, że wszyscy zejdą do niego, jeśli nie wyjdzie do nich. A tego nie chciał 523