Page 530 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 530
A jednak dzisiejszego wieczoru przychodzą gorzkie myśli o absolutnej sa-
motności – jakby czekały na ten moment, żeby go dopaść. On jednak wie, że
może je przegnać tylko w jeden sposób – planując, co będzie robił jutro i poju-
trze. Kolejny raz jednak pojawia się wątpliwość, jaki sens ma takie działanie?
Co będzie, gdy nazajutrz te plany rozpadną się jak domek z kart, który nie ma
się na czym oprzeć? Czy jutrzejszy dzień, który pozornie jest tak blisko – tuż
poza granicą nocy, nie jest dokładnie tak samo mglisty i niepewny jak odległa
przyszłość otulona tajemnicą losu?
Jego umysł kręci się w kółko: wte i wewte. Nagle czuje się bardzo zmęczony.
Najlepiej byłoby położyć się i mieć sprawę z głowy. Ale wskazówki zegara są
jeszcze bardzo daleko od tej godziny, o której zazwyczaj chodzi spać. A właściwie,
to ile snu mu potrzeba? Przecież czuje, że to zmęczenie jest jedynie znużeniem
bezczynnością, niewiedzą, co ze sobą począć. Zazwyczaj o tej porze jest bardzo
zajęty sprawami gminy, jeszcze są przy nim ludzie. Jest tak zapracowany, że
nawet nie ma czasu spojrzeć na zegar. I nagle pożałował, że dzisiejszej nocy tak
łatwo dał się uprosić i puścił wszystkich wcześniej do domu, aby mogli spędzić
ten noworoczny wieczór ze swoimi rodzinami. Nowego Roku, tego gojowskiego
święta się im zachciało! I żeby chociaż jednemu z nich wpadło do głowy, aby
3
zaprosić do siebie jego – prezesa, ojca Żydów w mieście. Wie, że nie urządzają
dzisiaj wielkich balów, a i on raczej nie przyjąłby ich zaproszenia, ale jednak…
A jeszcze większy żal ma do swoich współpracowników, znajomych – rzekomych
przyjaciół, którzy tak mu pochlebiają. Ma żal do wszystkich ludzi, których teraz
otacza atmosfera wierności i ciepła. O, on wie, jak drżą, aby nie stracić tego
szczęścia! – I jakiś mróz sekretnie ścina rozgoryczone serce.
W końcu wstaje od stołu, przy którym siedzi już dłuższą chwilę, rozmyślając
i przyglądając się zamkniętej butelce. Nie ma nic innego do roboty, więc położy
się do łóżka. Ale z ukrytego zakątka w głowie wyskakuje mała pokusa – wdzięcz-
ny diablik, który namawia go i kusi. Tak, nawet jeśli nie zaśnie od razu, będzie
miał prawo pobawić się swoimi fantazjami. Człowiek, dopóki jest na nogach, nie
ma prawa fantazjować. W łóżku jednak – perswaduje diablik – zanim zaśnie,
wolno mu puścić wodze marzeń. Tak, nawet rozum można zaprząc do tej zajmu-
jącej zabawy, i właśnie dzięki rozumowi, jak dzięki różowym okularom, można
się przyjrzeć kuszącym wizjom malowanym przez wyobraźnię. Rozum w takiej
chwili przed snem sprawia, że wyglądają one realniej, wydają się łatwiejsze do
spełnienia. Mordechaj Chaim położy się do łóżka i dzisiaj, z okazji Nowego Roku,
wyruszy w wyobraźni na daleką podróż – na sam szczyt swoich pragnień, aby
stać się Mojżeszem dla Żydów. Przeniesie się do czasów, w których będzie mu
dane zebrać rozproszonych i wprowadzić do Ziemi Izraela. On jednak będzie miał
3 Żydzi świętują Nowy Rok jesienią, pierwszego i drugiego dnia miesiąca tiszri (wrzesień/paździer-
528 nik).