Page 380 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 380
strumieni i górskich potoków, przeskakuje z kamienia na kamień. Oto jest w Jas-
kini Zbójeckiej, w Dolinie Pięciu Stawów, nad Morskim Okiem, oto śmieje się do
niej Czarny Staw. Znów wspina się po klamrach na Zawrat. Chodzi po śniegu
w upalne, lipcowe dni. Odpoczywa na szczycie Świnicy, przemierza Czerwone
Wierchy. Wjeżdża kolejką na Kasprowy. W górze błękitna otchłań – w dole zie-
lona… A ona z Wandą – pomiędzy…
Panna Diamant przeciera zmęczone oczy. Dość patrzenia na mapę. Przecież
zaczęła coś robić. Nie może się jednak od niej oderwać. Jeszcze tylko przebiec
wzrokiem wzdłuż Wisły. Czarna, gruba nić rzeki wygląda tak, jakby zaczynała
się w jej, panny Diamant, sercu i zmierzała na powrót do niego. Przepływa na
wskroś przez jej wnętrze i całe ciało – polska rzeka ojczysta. To ona zatrzymuje ją
w Krakowie… Dopiero co tam była. Ile to już minęło? Nie więcej niż kilka miesięcy,
Pesach, nieskończony ogrom czasu. Pojechała tam na wycieczkę. Dziewczynki
z „Wiedzy” stoją w pobliżu wieży kościoła Mariackiego. Za chwilę usłyszą hejnał
grany na cztery strony świata. Dzieci są zachwycone. Jak one potrafią się wspa-
niale zachwycać! I oto wychodzą z Wawelu, spacerują po Sukiennicach. Jakaś
dziewczynka przynosi rzeźbiony album: „To dla pani, pani profesorko, prezent
od nas wszystkich…” – dzieci patrzą na nią, a ich oczy pełne są dobroci. Jaka
wierna potrafi być młodzież!…
Wisła unosi ją ze sobą. Niepostrzeżenie zaczyna nucić starą pieśń o ojczystej
rzece – „Wisło moja, Wisło stara…”… – Płynie statkiem po jej wodach. Nieopodal
znajduje się Kazimierz, miasto legend. Krzywe uliczki i stare żydowskie bóżni-
ce… Wielkie sady. Tam stoją ruiny puławskiego zamku. Stara legenda ludowa
spoczywa na brzegach w słonecznym świetle. Wisła w tym miejscu jest szeroka
i przestrzenna. Niczym stara chłopka otwiera swoje ramiona ku polom obfitym
w zboża… I oto już widać Warszawę. Niebo jest tam ciemne, nasycone gorącym
oddechem życia. Stara Warszawa, kochana. Serce Polski bije w rytmie jej ulic.
Liczne wspomnienia opadają pannę Diamant ze wszystkich stron. Tylko im nie
ulec! Warszawa jest kochana, ale rani… Na samym początku mieszkała tam
z nim, ukochanym… Tylko kilka lat własnego szczęścia. Oczy uciekają od tego
bólu – daleko, jak najdalej. Wilno. I tam mieszkają wspomnienia – ale cieplej-
sze, łagodniejsze. Wspomnienia młodości. Pokój o wielkich, szerokich oknach.
Balkon pełen kwiatów w donicach. Błyszczą kopuły niezliczonych kościołów.
Wilia, rzeka o szczególnym uroku, wije się niczym błękitna wstęga… Wplata się
w długie, czarne warkocze młodej, niebieskookiej studentki…
Zadrżała. Ktoś wchodzi do kancelarii. Panna Diamant bierze białą od kredy,
zakurzoną ścierkę, jakby miała zamiar kontynuować przerwane zajęcie. Ktoś
podaje jej rękę na powitanie. Mija chwila, nim oprzytomnieje. Przed zmęczonymi
oczyma krótkowidza wirują czarne koła. Uśmiecha się zakłopotana. Pytają ją
o coś, pozdrawiają.
– Wracam z Wilna – pokazuje roztargniona mapę Polski i w końcu rozpoznaje
378 profesor Fajner, która będzie dyrektorką nowego gimnazjum.