Page 523 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 523

– Jeśli taki wróg Żydów żłopie ze strachu – zauważyła jakaś kobieta – to
                   znaczy, że nawet on sam nie jest już bezpieczny.
                      – Pewnie – zgodził się z nią jeden z przechodniów. – Odkąd mówi się o likwi-
                   dacji getta, nie dam złamanego grosza nawet za głowę Rumkowskiego.
                      Jakiś optymista uznał za swój obowiązek pocieszyć tłum: – A ja wam mówię,
                   że nie jest tak tragicznie. Dopiero co sąsiad mojego krewniaka otrzymał skiero-
                   wanie do piekarni na cały miesiąc.
                       Popatrzono na niego ze zdumieniem. Zaraz znalazł się ktoś jeszcze, by go
                   wesprzeć i uspokoić nastroje: – Mówią, że do resortu krawieckiego przyszło
                   zamówienie...
                      – Na co? – zapytano go.
                      – Nie pamiętam. Na...
                      – Tak, zamówienie na krawców... do transportów – ktoś nie dał się podnieść
                   na duchu.

                                                    *

                      Pięć tysięcy osób dziennie musiało opuszczać getto. Planowano wyjeżdżać
                   resortami, razem z towarami i maszynami.
                      Tempo chaotycznego wrzenia na ulicach zwiększyło się. W to późne lato
                   rozpoczął się koszmar. Cyferblat zegara na wieży martwego kościoła zdawał
                   uśmiechać się pod wąsem martwych wskazówek: – Nie mnie, nie mnie, w mojej
                   martwocie, będzie się wysyłać... Tylko ja, tylko ja, w mej martwocie, pozostanę
                   – zdawał się drwić. Spieszący obok ludzie zerkali na niego i zaprzeczali. – To
                   niemożliwe – mówiły ich spojrzenia. – To się nie wydarzy... A jeśli nawet, to nie
                   mnie... nie mnie poprowadzą... Tylko ja, tylko ja pozostanę.
                       W biurze Prezesa odbywała się konferencja z udziałem kierowników resortów
                   oraz dyrektorów najważniejszych urzędów. Prezes wygłaszał mowę. Otarł pot,
                   zakaszlał ochryple i wydął policzki. Nie, nie wiadomo jeszcze nic pewnego. Kiedy
                   rozpocznie się akcja, też jeszcze nie wiadomo, ale trzeba liczyć się z tym... że
                   lada moment.
                      Po konferencji rozniosła się pogłoska, że ewakuacja została wstrzymana na
                   dwadzieścia dni i getto roztańczyło się. Przeklinano Prezesa i inne szychy za
                   straszenie mas.
                      Kierownicy resortów krawieckiego i metalowego zostali zaproszeni na konferen-
                   cję, tym razem nie do Prezesa, tylko do gabinetu Herr Biebowa, gdzie w komplecie
                   zebrali się panowie z administracji getta . Jakiś nieznajomy, delegat z Inspekcji
                                                     5


                   5    Ze strony niemieckiej oprócz Biebowa w spotkaniu uczestniczył m.in. Erich Czarnulla z niemiec-
                      kiego Zarządu Getta, szef łódzkiego Gestapo Stiller i nieznany z nazwiska delegat Inspekcji Zbro-
                      jeniowej z Berlina.                                               521
   518   519   520   521   522   523   524   525   526   527   528