Page 620 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 620
sprowadzonych kilkadziesiąt tysięcy Niemców z krajów bałtyckich, Rzeszy i tere-
nów ZSRR, którzy zajęli mieszkania po Polakach i Żydach. Dodatkową trudnością
było wprowadzenie przez Rumkowskiego gettowych pieniędzy. Ponieważ poza
dzielnicą żydowską nie miały one żadnej wartości, zahamowały i tak niewielki,
możliwy tylko w początkowym okresie istnienia getta, handel ze stroną aryjską.
Poza tym na Bałutach i Starym Mieście nie było systemu kanalizacyjnego, któ-
rym – tak jak w Warszawie – można byłoby nielegalnie wydostawać się poza
getto i w ten sposób dostarczać żywność czy ratować ludzi. Żydzi łódzcy byli więc
zdani wyłącznie na siebie.
Niemieckim zarządcą getta (szefem Gettoverwaltung) był Hans Biebow, kupiec
z Bremy, który znał się na interesach i stopniowo zamieniał getto w potężny obóz
pracy. Żydzi z łódzkiego getta szyli mundury wojskowe, buty, plecaki dla armii
niemieckiej, ale też wykonywali zamówienia dla prywatnych firm. Projektowali
i produkowali elegancką bieliznę dla pań, piękne ubrania, wykonywali meble,
zabawki dla dzieci, pantofle, abażury. Z pracy żydowskich więźniów z Litzman-
nstadt korzystało wiele niemieckich firm, które do dziś są aktywne na rynku.
Już jesienią 1939 roku szefem żydowskiej administracji łódzkiego getta
został mianowany przez Niemców przedwojenny działacz syjonistyczny Chaim
Mordechaj Rumkowski – jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci wśród
przywódców żydowskich w czasie II wojny światowej. Pełnił tę funkcję do czasu
likwidacji getta. Był on zwolennikiem podporządkowania się Niemcom i wyko-
nywania ich rozkazów, łącznie z przygotowywaniem list osób kierowanych do
transportów. Przełożony Starszeństwa Żydów w łódzkim getcie twierdził, że
tylko praca i spokój mogą Żydów uratować, a getto będzie trwało, dopóki jego
mieszkańcy będą Niemcom potrzebni. Rumkowski zorganizował sprawny system
zarządzania, opiekę zdrowotną i społeczną, nawet szkolnictwo, ale także rozbu-
dowaną administrację, policję i sądy. To on podpisywał wszystkie rozporządzenia
wydawane przez Niemców, co sprawiło, że Żydzi obarczali go winą za wszystkie
swoje krzywdy, za wywózki i głód.
Mieszkańcy getta żyli w bardzo ciężkich warunkach, gnieździli się w zanie-
dbanych domach, gdzie nie było wody i toalet. W niewielkich pomieszczeniach
mieszkało od kilku do kilkunastu osób, co ułatwiało szerzenie się chorób za-
kaźnych. Łódzcy Żydzi umierali z wyczerpania i zimna, ale najdotkliwszy był
głód. Żywność dostarczana do getta w zamian za pracę nie wystarczała, by
wykarmić tysiące ludzi. Szansę na przeżycie mieli tylko ci, którzy pracowali
i dostawali kartki żywnościowe. Ale nawet pracujący przymierali głodem. W 1942
roku dzienna wartość żywieniowa wynosiła 600 kalorii – trzykrotnie mniej
niż na początku istnienia getta. Głód był wszechobecny. „Jedynym tematem,
który ludzi interesował, o którym ludzie mówili, było jedzenie. I nie było przed
tym ucieczki” – wspominał po wojnie jeden z ocalałych. Z wielu dokumentów,
wspomnień, dzienników wynika jednak, że mieszkańcy getta starali się ode-
618 rwać od trudnych warunków i beznadziei poprzez edukację, kulturę, literaturę,