Page 574 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 574

do niej i kobiet ją otaczających. A one, kiedy narzeczona miała już towarzystwo,
               wykorzystały sposobność, aby troszkę się odsunąć i w spokoju wymienić się
               wrażeniami, a czyniły to na tyle niedyskretnie i bez skrępowania, że Klara mogła
               z boku usłyszeć każde wypowiedziane słowo.
                  – Coś nie widzę tej Schönheit , którą Prezes tak się chwalił – podjęła otwartą
                                          6
               krytykę żona komisarza więziennego Steinberga.
                                                                                7
                  Eleganckie kobiety zachichotały. Dialekt pani Steinberg nie szokował ich .
               Wszystkie należały do jednej klasy społecznej, a mądrość oraz uczoność każ-
               dej z nich mierzona była tylko wedle pozycji, jaką mąż zajmował na drabinie
               społecznej getta.
                  Żona adwokata Sirkina zauważyła: – Mówią, że ona była czynną adwokatką
               przed wojną.
                  Żona komisarza policji zaśmiała się: – A ja słyszałam, że jej ojciec był pro-
               stym piekarzem.
                  Na to nie wytrzymała żona osobistego stangreta Prezesa: – Niech świadkiem
               mi będą wszystkie dzieci żydowskie – zawołała – że po pierwsze, to on nie był
               takim prostym piekarzem, ale cukiernikiem. I niech mnie kule biją, jeśli jego
               cukiernia nie znajdowała się przy Piotrkowskiej. Eleganckie kobiety odwróciły
               głowy. W ich mniemaniu Prezes zbyt brata się z ludem i jest zbyt demokratyczny.
               Dla żony woźnicy nie było miejsca pośród nich, więc odsunęły się nieco od niej,
               aby kontynuować rozmowę we własnym gronie, ale tematu nie zmieniły.
                  – Nadyma się tak, jakby była prawdziwą królową – zauważyła jedna z nich.
               – I jak spogląda z góry na każdego.
                  – Ja też nie wiem, co takiego Prezes w niej widzi – druga wróciła do wcze-
               śniejszego tematu.
                  – Nie znacie Prezesa? – zachichotała kolejna. – On ma słabość do młodych
               pączków.
                  – To jest dla ciebie młodość? – odpowiedziała następna. – Mogę was za-
               pewnić, że szybko pocieszy się młodszą krwią.
                  Damy zamilkły. Prawdopodobnie myślały o własnych mężach, którzy w tej
               kwestii nie różnili się od Prezesa.
                  Wystrojeni kelnerzy zaczęli się kręcić z talerzami przekąsek, a sam Prezes
               z paterą owoców podszedł do kobiet: – Jedzcie, jedzcie kobietki. – Klara usłyszała,
               jak je kokietuje. – I co powiecie na moją narzeczoną, ha? – zasapał z lubością.
                  – Ach, panie Prezesie – zaczęła się egzaltować żona adwokata Sirkina –
               w życiu nie spotkałam się z takim połączeniem piękna i mądrości!
                  – I jakie królewskie maniery ma, arystokratka z krwi i kości – dodała inna.
                  – O manierach już nie wspominając – zauważyła pani Steinberg – ale jaką


               6     Piękność, uroda (niem.).
         572   7     Pani Steinberg w oryginale posługuje się zniemczonym jidysz.
   569   570   571   572   573   574   575   576   577   578   579