Page 373 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 373
Zamiast niej co rusz przychodzi mój mały Abramek. Cichutko zakrada się,
aby sprawdzić, czy śpię. Gdy dostrzega moje otwarte oczy, zaczyna nalegać:
– Dawidzie, opowiedz mi jak było…
Jego oczka płoną ciekawością. Wyczuwam jego szacunek dla mnie i przypomi-
nam sobie swoją własną ciekawość, jaka towarzyszyła mi na początku ucieczki,
gdy zobaczyłem żołnierzy wracających z frontu. Nie potrafię odmówić Abramkowi,
ale jeszcze trudniej jest opowiadać. Wiem, że nie zrobię tego ani teraz, ani jutro,
ani pojutrze. Może nigdy (tak jak nie potrafię opowiedzieć wszystkiego tu, w tym
zeszycie, w którym robię notatki tylko dla siebie). Jestem wdzięczny mamie, że
go zabiera, a jemu jeszcze bardziej, że jej słucha. Znowu spoglądam na Rachelę,
aż zbieram się na odwagę i proszę:
– Podejdź… – zbliża się powoli, siada na łóżku i patrzy, jakby mnie nie pozna-
wała. Czy ona jedna czuje, że z tej wyprawy wrócił inny Dawid? – Co u ciebie?
– pytam.
– Martwiłam się – szepcze.
„Nie ma o co” – chcę jej odpowiedzieć, ale wiem, że nie muszę. Ujmuję jej dłoń.
– Niemcy są tutaj – ściskam jej palce.
– Tak, Niemcy są tutaj.
I nic więcej nie trzeba dodawać.