Page 335 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 335
(Zeszyt Dawida)
Kiedyś uważałem, że pisanie pamiętnika to zajęcie dla dziewczyn, jednak
odkąd wróciłem, odczuwam potrzebę zapisywania swoich przeżyć. Dawniej nie
lubiłem pisać (choć zawsze byłem dobry w układaniu wypracowań), za to teraz nie
mogę odłożyć pióra, dopóki nie opiszę każdego szczegółu, nie utrwalę każdego
momentu na świadectwo dni, które tak mnie zmieniły.
Moi przyjaciele śmialiby się ze mnie, gdyby się dowiedzieli, że piszę pamięt-
nik, chociaż wszyscy chętnie czytują wspomnienia wybitnych ludzi, podróżników
i odkrywców. Jednak czy ktoś, kto nie jest wybitną osobistością, a staje się
świadkiem ważnych wydarzeń, nie ma prawa ich opisywać?
Całe to usprawiedliwianie się nie ma sensu. Muszę pisać i już. Nie zamierzam
tego zeszytu nikomu pokazywać (nawet Racheli), dzięki czemu mogę pozostać
szczery wobec siebie.
Od czego mam zacząć? Za dwa miesiące skończę siedemnaście lat. Obecne
dni są dla mnie przełomowe – sam widzę, jak się zmieniłem i jak zmieniam się
nadal. Nowy rozdział mojego życia rozpoczął się szóstego września, zacznę więc
od tego dnia.
W piątek, pierwszego września, o szóstej rano Niemcy przekroczyli granicę
z Polską. Od piątku do środy cały świat stanął na głowie. Niemcy maszerowali, zaj-
mując jedno miasto po drugim. Polskie wojsko stawiało słaby opór lub nie walczyło
wcale. Naprzeciw siedemdziesięciu niemieckim dywizjom piechoty i piętnastu
dywizjom pancernym stanęła nasza nędzna armia bez wojsk pancernych, bez
oddziałów zmotoryzowanych, z marnym lotnictwem. Taka armia nie była w stanie
obronić granicy o długości ponad dwóch tysięcy kilometrów. Tak więc niebawem
tłumy naszych żołnierzy z pokonanych oddziałów rozpoczęły powrotny marsz 333