Page 297 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 297
podczas gdy dzieci próbowały dostrzec jej oczy pomiędzy palcami dłoni, którymi
zakrywała twarz.
Po błogosławieństwie Sarcia, średnia z córek, wyciągała spod szafy wymiętą
książkę, układała się na łóżku i zanurzała w świecie powieści Czarskiej . Czasami
2
czytywała coś siostrom na głos lub opowiadała im z pamięci jakąś bajkę. Niewiele
jednak z tych historyjek zdołała opowiedzieć do końca. Wkrótce bowiem z koryta-
rza dosłyszeć można było kroki. To Chaim i jego dwaj synowie wracali z modlitw.
Chaim, w pogodnym nastroju, całował mezuzę i zwracał się do domowników
z serdecznym „gut szabes” . Jego stopy kroczyły miękko po szmatach rozłożo-
3
nych na wyszorowanej podłodze i wszyscy mieli wrażenie, że po jego śladach
wraz z Chaimem wkracza do izby Królowa Szabat. Kiedy już wszyscy ośmioro
stali wokół stołu ze światłem migocących świec odbijającym się na ich twarzach
i zaczynali cicho nucić pieśń Szolem alejchem, malachej haszores , stary domowy
4
zegar zaczynał z szacunkiem, uroczyście i powoli odliczać chwile świątecznego
dnia w domu Chaima. Wtedy też Rywka podawała rybę.
Sama Rywka była niezwykłym człowiekiem. Ledwo widoczny, łagodny uśmiech
igrał na jej suchych, pomarszczonych wargach. Ten niestrudzony uśmiech rzadko
gasł, jeśli wokół niej znajdowali się domownicy. Często obdarzała nim również ludzi
obcych, spoza domowego ogniska. Drzwi jej domu były zawsze otwarte. Żaden
głodny nie odszedł od nich bez kawałka chleba, żaden żebrzący bez jałmużny.
I chociaż w jej portmonetce ciągle było prawie pusto, a Chaim wciąż biegał po
zaliczki, każdy posiłek przygotowany był dla jednej osoby więcej. Jak mawiano
– nie można pozwolić odejść człowiekowi bez odrobiny jedzenia. Z obiadów za-
wsze zostawało w garnku całkiem sporo kartofli i nie można ich było, broń Boże,
wyrzucić. Przez cały dzień przychodzili biedacy. Rywki nie męczyło jednak ciągłe
wstawanie od kołowrotka i podawanie im – raz odrobiny kartofli, raz kawałka
chleba czy chochli kawy. Nieraz też Chaim przyprowadzał ze sztibla nieoczeki-
wanego gościa na szabatowy posiłek. Przyjmowano go, sadzano do stołu i już po
pierwszej łyżce gość czuł się jak u siebie w domu. Czasem ktoś taki, wzruszony
dobrocią Rywki, całował jej rękę przy pożegnaniu. Błogosławieństwa i podzięko-
wania, które już cisnęły mu się na usta, pozostawały jednak niewypowiedziane,
jakby wstydząc się swej zwyczajności.
Sama Rywka nigdy na nic nie narzekała. Zawsze miała dobre słowo dla męża
czy dla dzieci. Łagodność, która promieniowała z jej twarzy, czyniła życie tych,
2 Lidia Aleksiejewna Czarska (1875–1937) – rosyjska autorka literatury dla młodzieży, głównie
powieści dla dziewcząt.
3 Dobrego szabatu; tradycyjne pozdrowienie szabatowe.
4 Pokój wam, aniołowie piastujący – tradycyjna pieśń śpiewana przez religijnych Żydów w piątkowy
wieczór po powrocie z synagogi; powstała w kręgach mistycznych, jest powitaniem aniołów, które
towarzyszą osobie wracającej z nabożeństwa. 295