Page 296 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 296

i myto włosy, nalewając do miednicy zużytą wodę ze słodkiego groszku, który
           gotowano na szabat z zacierką. Następnie zdejmowano zakurzone ubrania.
           Rywka przygotowywała bieliznę – połataną, pocerowaną, ale czystą. Dziew-
           częta rozczesywały mokre włosy gęstymi grzebieniami, a potem układały sobie
           nawzajem fryzury: upinały warkocze zgodnie z nową modą, przeciągały wilgotny
           lok na czoło i promieniały z zadowolenia, że woda po groszku usztywnia włosy.
           Cóż to był za szyk, gdy przez cały szabasowy dzień włosy pozostawały pięknie
           ułożone, choć nie można ich było czesać w tym dniu. Na koniec panny zakładały
           świąteczne sukienki, kolorowe wstążki i sznury korali powyciągane skądś po to,
           aby się przystroić – i czuły się jak nowo narodzone.
             Czasami w taki piątkowy wieczór Rywka wyciągała z szafy nową bluzeczkę,
           którą zdobyła na pchlim targu. Budziło to radość wśród sióstr i każda z nich chciała
           ją nosić. W końcu jednak dostawała ją Balcia, najstarsza, smutna „stara panna”,
           gdyż chciano sprawić jej przyjemność, a także dlatego, że do Balci przychodzili
           „koledzy” i powinna ładnie wyglądać. „Kolegami” byli kawalerowie z domowego
           oraz z sąsiedniego podwórka, którzy od lat przychodzili w szabasowy wieczór,
           aby spędzić go z córkami Chaima. Byli wprawdzie bezpartyjni, ale nie takie znowu
           niewiniątka. Zbierali się na ulicy przed bramą, a właściwie przed oknami piwnicy
           Iciego Meira Stolarza i przysłuchiwali dochodzącym stamtąd dźwiękom mando-
           liny Szolema oraz jego piosenkom. Najodważniejsi z nich zaglądali przez okno,
           nie mieli jednak śmiałości, by wejść do środka. Czasami wychodził do nich Josi,
           wesoły syn Iciego Meira, który był najlepszym tancerzem na całych Bałutach.
           Chadzali razem z nim do domu Chaima, gdzie tańczyli trochę z jego córkami, po
           czym wracali zaraz do własnych rozrywek.
             W izbie Chaima mówiło się, że kawalerowie przychodzą do Balci. Bywało jed-
           nak, że bardziej podobało im się zatańczyć rumbę czy fokstrota z jej siostrami,
           a z nią samą woleli raczej pośpiewać. Między córkami Chaima panowała cicha
           umowa – przytrzymać jakoś młodzieńców dla Balci, dopóki rodzice nie zgroma-
           dzą pieniędzy na wesele.
             W piątkowe wieczory nawet Balcia miała lepszy nastrój. Była prawą ręką
           Rywki: pomagała jej gotować rybę w słodkim sosie, siekać cebulę i jaja.
             Gdy świeczniki zostały już ustawione na śnieżnobiałym obrusie, chałki przy-
           kryte haftowanymi serwetkami, a wypucowane naczynia połyskiwały wesoło,
           dziewczęta siadały na łóżku. Rywka odmawiała błogosławieństwo nad świecami ,
                                                                           1


           1    Rytuał związany z obchodzeniem szabatu zaczyna się od zapalenia świec ok. 18 minut przed
             zachodem słońca. Obowiązek zapalenia świec zasadniczo przypada kobiecie. Zapalone muszą
             być co najmniej dwie świece. Jedna symbolizuje pamięć o szabacie, druga zaś jego przestrzega-
             nie. Osoba, która zapala świece, wykonuje po ich zapaleniu trzy ruchy obiema dłońmi w swoją
             stronę nad płomieniem świec, zakrywa oczy dłońmi i wypowiada błogosławieństwo: „Błogosła-
             wiony jesteś Ty, Haszem, nasz Boże, Królu Świata, który uświęciłeś nas swoimi przykazaniami
    294      i nakazałeś nam zapalać świece na szabat”.
   291   292   293   294   295   296   297   298   299   300   301