Page 602 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 602
drzewa, nazywał je Ec ha-chaim… – w tym miejscu zadrżała konwulsyjnie, a ślina
popłynęła jej z ust: – Tracę rozum ze strachu… o dziecko .
44
W finalnej scenie trylogii jedna z zerwanych na Lutomierskiej wiśni trafia do ust
Rumkowskiego, który razem z innymi jedzie w bydlęcym wagonie do Auschwitz:
Abramek zaczął wymachiwać rękami, aby uwolnić się od ciała Rumkowskiego,
który leżał na nim. W końcu mu się to udało. Sięgnął dłonią do chlebaka obok
swoich nóg i wyciągnął z niego mały garnuszek. Dotknął kolan starca: – Tu,
panie Prezesie, niech pan weźmie wiśnię z naszego drzewa… to uraduje serce.
Wagon zadrżał, zaskrzypiał i ruszył z miejsca .
45
Jak zatem możemy odczytywać puentę powieści w świetle symboliki Drzewa
Życia? Według mnie kluczem do zrozumienia jej jest sama forma tytułu. Do ję-
zyka jidysz nazwa hebrajska Ec ha-chaim została przyswojona, w brzmieniu Ejc
hachaim jest słowem rejestrowanym przez słowniki, powszechnie stosowanym
i rozumianym. Dlaczego więc Rosenfarb nie zastosowała tej oczywistej formy
o starożytnym, biblijnym pochodzeniu, ale zastąpiła ją wersją der bojm fun lebn.
Dla każdego, kto zna jidysz, będzie to zastanawiające i ja sama w czasie prac
nad tłumaczeniem powieści byłam wielokrotnie pytana o to, dlaczego tytuł nie
brzmi Ejc hachaim? Moim zdaniem jest to bardzo świadoma decyzja autorki,
kryjąca w sobie przesłanie utworu. Rosenfarb odrzuca biblijne drzewo, ponie-
waż wymową jej dzieła nie ma być apologia życia wiecznego. Wręcz przeciwnie,
domaga się ona dowartościowania ludzkiego życia doczesnego. To ono dla niej
jest najwyższą wartością, o którą trzeba się troszczyć, którą należy doceniać.
Uważam, że jej manifest ideologiczny, będący jednocześnie wykładnią interpre-
tacyjną całej trylogii, zawarty został w ostatnim rozdziale powieści – w testa-
mencie lekarza Michała Lewina, skierowanym do jego nienarodzonego jeszcze
syna, a tak naprawdę będącym przesłaniem dla następnych pokoleń ludzkości
żyjących już z doświadczeniem Zagłady. Pomimo doświadczenia przez autorkę
w getcie skutków krańcowego upodlenia człowieka Drzewo życia nie jest wyrazem
zwątpienia w sens bytu ludzkiego i świata, który on tworzy. Wręcz przeciwnie,
pozostaje wezwaniem do heroizmu moralnego, ale nie w imię nadziei związanych
z życiem pozagrobowym, ale w imię doczesności, dlatego Drzewo Życia nie jest
tutaj Ejc hachaim tylko der bojm fun lebn:
Tym samym błogosławię też ludzką cywilizację, te osiągnięcia ludzkiego umy-
słu, które człowiek może wykorzystać dla swojego dobra i dla dobra innych. W tej
chwili błogosławię ludzkie ręce, które literami i czynami wypełniły treść słowa
„życie”, a przeklinam te ręce, które literami i czynami wypełniły słowo „śmierć”.
(…) Nie wierzę w życie pozagrobowe. Ale wyznaję koncepcję transcendentalnego,
kolektywnego „ja” ludzkości, które jest wieczne, jak wieczna będzie ludzkość.
44 Chava Rosenfarb, Drzewo życia, t. 3, s. 548.
600 45 Ibidem, s. 555.