Page 422 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 422
tak. Bał się jednak jej babskiej głowy. Rozumowanie Klary często był przeciwień-
stwem jego sposobu myślenia, mogła zatem nawarzyć niezłego bigosu i nieźle
go oczernić. Jak tylko przechodziła do tak zwanych tematów „sprawiedliwości”,
często zapominała, kto tak naprawdę ma prawo podejmowania decyzji. Poza tym,
problem, z którym przyszła – historia o chłopaku wyrabiającym fałszywe kartki
na chleb – jego, Prezesa, dotykał osobiście. Chłopak wykazał się niesłychaną
chucpą, aby poprzez szwindel przeobrazić się w rozdzielcę chleba, a tym samym
konkurować z nim, z samym Prezesem.
– I ty możesz jeszcze znaleźć dla niego okoliczności łagodzące? – zapytał ją,
kiedy skończyła mówić. – Taki powinien być od razu odesłany z transportem…
A tu otrzymał tylko osiem miesięcy.
Patrzyła na niego oczyma, z których wyczytał wyrzut: – Osiem miesięcy wię-
zienia w getcie liczy się inaczej niż osiem miesięcy w normalnych warunkach –
powiedziała – a okoliczności łagodzące istnieją… przede wszystkim on jest nieletni.
Prezes przygryzł wargi. Wiedział, że Klara nie da mu spokoju i chciał się od
niej uwolnić. Dlaczego właściwie się jej obawiał? Jeśli powiedział osiem miesięcy,
to choćby nie wiem co robił sąd – inaczej nie będzie. Rozpogodził się i wyciągnął
do niej obie ręce: – Co mam z tobą zrobić, Klaro, życie ty moje? – Tak, tą odro-
biną serdeczności łatwiej będzie się jej pozbyć. – Właśnie jego chcesz bronić?
Broń go. – Pocałował ją w czoło. – Ale musisz mi się odwdzięczyć przysługą.
Delikatną przysługą, której zapewne nie odmówisz mi. Zawiadom te „paniusie”,
kobietki z partii, że nie będą więcej malować ust, używać pudru i nosić kapelu-
szy. Nowe zarządzenie, które ciebie oczywiście nie dotyczy. Ty i tak nie używasz
tych wszystkich dyrdymałów i potrzebujesz ich tylko od wielkiego święta. – To
mówiąc, popchnął ją do drzwi.
I tym oto sposobem zakończyła się „babska” część tego dnia. Na zewnątrz, na
Bałuckim Rynku blask zmierzchu dogasał już w brudnym śniegu, kiedy więzienna
karetka prześlizgnęła się przez bramę i zatrzymała przed biurem Prezesa. Wy-
skoczyło z niej dwóch gestapowców, weszli do nagrzanego gabinetu. Grzecznie
poprosili Przełożonego Starszeństwa Żydów, aby wsiadł do pojazdu .
3
Następne dwadzieścia cztery godziny w getcie wymagały prawdziwego męstwa.
*
3 3 stycznia 1944 r. Rumkowski został zabrany na Gestapo, gdzie musiał odpowiadać na pytania
dotyczące dystrybucji środków żywnościowych. Okazało się, że liczba wydawanych racji przekra-
420 czała o 5 tysięcy liczbę mieszkańców getta.