Centrum Dialogu im. Marka Edelmana
  • EN

Zachodni Żydzi o getcie

Trzy lata Służby Porządkowej...- Oskar Rosenfeld

1943, luty 28 – Oskar Rosenfeld „Trzy lata Służby Porządkowej. Obchody rocznicowe w niedzielę, 28 lutego 1943 r.”

YIVO, Kol. N. Zonabenda, RG 241/899.

Z okazji trzeciej rocznicy istnienia Służby Porządkowej komendant SP Leon Rozenblat zorganizował skromną uroczystość, która przebiegała w dwóch eta­pach. Najpierw w godzinach porannych na podwórku I Rewiru SP nastąpiło wydanie rozkazów, które z racji obecności Prezesa przebiegało w podniosłej at­mosferze. Poza Prezesem przybyli także przewodniczący sądu, pan S. Jakobson, kierownik Centralnego Biura Resortów Pracy, pan Aron Jakubowicz oraz szef Oddziału Specjalnego SP, pan Dawid Gertler wraz z kierownikiem administracyj­nym Oddziału Specjalnego, panem M. Kligierem.

Kiedy przenikliwym gwizdkiem zasygnalizowano przybycie Prezesa, delegacje poszczególnych resortów błyskawicznie uformowały się w czworobok. Naprzeciw portalu kościoła ustawiono mównicę i fotel dla Prezesa. Pogoda nie dopisała. Nastrój zakłócały przelotne przedwiosenne ulewy. Prezes powitał drużynę po woj­skowemu: „Dzień dobry, bracia”. Drużyna odpowiedziała chórem: „Dzień dobry, panie Prezesie”. Komenderował komisarz Berkowicz z I Rewiru. Odczytanie roz­kazów nastąpiło z zachowaniem zwykłych wojskowych procedur (w załączniku tekst rozkazów).

Następnie kilka zwięzłych zdań wygłosił komendant Rozenblat: „Kiedy prze­mawiałem do was trzy lata temu” – mówił – „nie zamierzałem bawić się w jasno­widza. Ale wtedy nie przeszło mi nawet przez myśl, że znów będę do Was przema­wiał pod koniec trzeciego roku. Już wtedy twierdziłem, że funkcjonariusz SP nie buduje swego autorytetu na policyjnej pałce i dziś znów powiem, że członek SP musi sobie wypracować niezbędny szacunek przy pomocy osobistego, poważnego podejścia do wykonywanych powinności. O randze oficera SP nie decydują ze­wnętrzne dystynkcje, lecz przykładna postawa wobec powierzonego mu zadania. Ma on stać na straży porządku, a zwłaszcza na straży wspólnego majątku get­ta. Jeśli kiedyś będzie Wam dane powrócić do normalnego obywatelskiego życia, niech każdemu z Was towarzyszy świadomość, że w tych trudnych czasach dobrze wypełnił swą powinność wobec swych żydowskich współobywateli. Świadomość ta pomoże Wam stworzyć dla siebie szczęśliwą przyszłość”. Słowa, płynące z po­czucia wewnętrznej przyzwoitości, wywarły na wszystkich obecnych stosowne wrażenie.134 Aneksy

Zaraz po przemówieniu komendanta Rozenblata wystąpiły delegacje rewirów, wręczając swemu komendantowi na pamiątkę tej rocznicy kilka upominków.

Potem delegaci przekazali Prezesowi własne prezenty. Gdy poszczególne rewi­ry przekazywały mniej lub bardziej wartościowe prezenty, komendant Zygmunt Rajngold przyniósł symboliczne upominki od grupy, delegowanej do nad­zorowania kopców na Marysinie. Komendant Rozenblat otrzymał kosz z atrapa­mi warzyw, łudząco podobnymi do prawdziwych. Natomiast Rajngold wręczył Prezesowi gustownie zdobiony model kopca na kartofle i wygłosił dowcipną mo­wę. Prezesa prezent najwyraźniej ucieszył.

Dopiero teraz głos zabrał Przełożony Starszeństwa Żydów. We właściwy sobie sposób rozpoczął jak zwykle w tonie niezadowolenia. „Kiedy przed trzema laty przybyłem do getta, niewiele wiedziałem o policji i niewiele też rozumiałem z te­go, czym jest ona w swej istocie. Jednak z biegiem czasu «douczyłem się». Dopiero w getcie życie nauczyło mnie, ile obowiązków spoczywa na policji. Wiem, że od­dana sprawie Służba Porządkowa musi w tej trudnej walce, jaką tu prowadzimy, ryzykować życie i zdrowie. Bo jakie to ma znaczenie, że Rozenblat doda Wam jedną «kropkę» (dystynkcję) mniej czy więcej. Żaden awans nie zrekompensuje funkcjonariuszowi SP działań, jakie musi wykonywać w samym środku tej tra­gedii. Bo tu gra nie toczy się tylko o utrzymanie porządku, tu chodzi dosłownie o dolę i niedolę getta. Wielka liczba towarzyszy, których nie ma dziś w naszych szeregach, najlepiej świadczy o brzemieniu, jakie przyszło nam dźwigać. Dni, które dane nam było tu przeżyć, były trudne, ale wierzcie mi bracia, że to i tak drobiazg w porównaniu z zadaniami, jakie czekają nas w przyszłości. Jesteście nie tylko żołnierzami getta! Jesteście sługami tej wspólnoty. Musicie strzec majątku, jaki jest jeszcze w naszym posiadaniu, od którego zależy nasza egzystencja. Dla mnie jesteście gwarancją, że w tym getcie ludzie dosłownie nie pożrą się żywcem. Dlatego musicie być twardsi od innych. Twardzi w egzekwowaniu swej powin­ności strażników, ale też pełni zrozumienia dla żydowskiego cierpienia w getcie. Jeśli kiedyś, jak mamy nadzieję, opuścicie getto jako wolni ludzie, by budować dla siebie lepszą przyszłość, będziecie mieć w kieszeni dokument, stanowiący dla Was najlepszą legitymacją przed całym światem; będzie tam napisane, że w naj­trudniejszych chwilach historii Żydów uczciwie pracowaliście dla swych braci i pełniliście trudną służbę. Bez Was ludzie w getcie staliby się zwierzętami, które by się wzajemnie pożarły. Wam i Waszemu komendantowi Rozenblatowi należy się podziękowania od całej wspólnoty i dlatego proszę Boga o błogosławieństwo dla Was za czas, który minął i na jeszcze trudniejszą przyszłość, która postawi Was przed bardziej doniosłymi zadaniami. Wypełniajcie nadal Wasze obowiązki tak jak dotychczas. Życzę Wam zdrowia, a moje życzenia niech Wam towarzyszą w Waszej drodze”.

Można było wyczuć głębokie wzruszenie, z jakim przemawiał Prezes i które udzieliło się wszystkim obecnym. Nawet lodowaty deszcz nie przeszkodził mu w tym, by swą obecnością podkreślić rangę tej skromnej uroczystości. Jego ad­iutant Kon przyniósł tylko ciepłą pelerynę, którą Prezes nałożył w chwili, gdy zaczęło padać. Po kilku komendach, wydanych stanowczym tonem, delegacje od­135 Aneksy maszerowały na swe pozycje. Prezes wraz ze sztabem Służby Porządkowej udał się do pomieszczeń I Rewiru, gdzie podano mu gorącą herbatę i gdzie spędził jeszcze nieco czasu w towarzystwie oficerów i gości. Rozumie się samo przez się, że przy takiej intymnej okazji omówiono zapewne, jak to zazwyczaj bywa w takich oko­licznościach, kwestie awansów.

Uroczystość kontynuowano w poszczególnych rewirach i oddziałach SP. Drużyny otrzymały specjalną kolację, składającą się z zupy, kartofli, kapusty i kiełbasy. Komendant Rozenblat zaszczycił swą obecnością poszczególne rewi­ry, udając się w godzinach wieczornych dorożką od jednego do drugiego, by ze wszystkimi swymi ludźmi spędzić choć kwadrans. Tak samo skromny jak poranne uroczystości był również wieczorny „bankiet”. Ale właśnie tak wyglądają w getcie uroczystości. Ich kulminacyjnym punktem jest kawałek kiełbasy.

W jaki sposób Prezes oddał uszanowanie i nagrodził komendanta Rozenblata i naczelników rewirów, wspominaliśmy już wcześniej w naszej kronice.

Kronika Getta Łódzkiego/Litzmannstadt Getto 1941-1944, wyd. J. Baranowski, Krystyna Radziszewska i inni, Łódź 2009, t. 5, s. 133-137.

© 2020 Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.