Page 31 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 31
jeszcze przez to zablokować kartki żywnościowe, a nawet, broń Boże, wysłać
z getta razem z Krejną i dziećmi.
Został więc pan Rozenberg, który wszędzie był zarejestrowany jako Adam
Najman. Krejna była teraz w jego rękach.
A pan Adam gotów był zrobić wszystko, by uratować Krejnę i dzieci, bo nie
mógł sobie wyobrazić, jak by tu dalej bez niej żył. Od wielu tygodni dojrzewało
w nim przywiązanie do niej. W życiu nikogo nie kochał oprócz Suni i Krejna nie
była wyjątkiem. Tysiące razy sam to sobie mówił. Ale nie mógł zaprzeczyć, że
jest do niej przywiązany. Jawiła mu się jak mieszanka kucharki Rejzl i wszystkich
innych kobiet, od których kiedyś zaznał przyjemności. Z tej mieszanki powstał
jednak twór niemający podobieństwa ani do Rejzl, ani do reszty. Ona była inna.
Wyjątkowa. I z wyjątkową siłą trzymała go przy sobie.
Jego przywiązanie do niej było naznaczone poddaniem i wdzięcznością.
Krejna przywróciła mu męskość. O ile niektóre kobiety czasem go rozpalały, ona
wywoływała w nim pożar: jej walka z nim, szczypanie, gryzienie, ciosy, które mu
zadawała, a także te wspaniałe momenty, kiedy się poddawała i kiedy uważała
za swój obowiązek wystawić mu rachunek: „Dziś to jest za zupę, którą dałeś
Dwojrze, cholero jedna!... Dziś – za przyniesienie warzyw, ty moje nieszczęście!...
Dziś – za szklankę mleka!...”
W łóżku Krejna była jak rozdarta na dwoje. Z bezradności i ze strachu przed
karą boską płakała, skarżyła się, sypała najgorszymi wyzwiskami. Ten, z którym
spała, nie był prorokiem Eliaszem, tylko Asmodeuszem , Szatanem we własnej
1
osobie. I trzymał ją przywiązaną do siebie nieczystymi siłami. Była uwięziona
w bagnie grzechu. Jej jedyną możliwością oporu było poddać się tej burzy, ale
z czystymi myślami o Fajwisiu. Pozwalać duszy oddzielać się od ciała i odlatywać
w dalekie krainy, by tam zespolić się z mężem.
Za to w dzień mściła się na Adamie. Mieli teraz wspólne gospodarstwo. Jego
bielizna i jej łachy nie różniły się już kolorem i stanem – więc ustawiała Adama
przy balii. Wysyłała go na posyłki. Odbierał racje, rąbał drewno, nosił wodę,
szorował podłogi. Nie szczędziła mu przy tym wyzwisk i obrzucała go czym po-
padło: garnek, krzesło, miotła – wszystko się nadawało. A już zupełnie wytrącało
ją z równowagi, że zdawał się to lubić. Nieraz przyłapywała go z uśmieszkiem
na grubych, zmysłowych wargach. To, że nie mogła pojąć jego zachowania ani
powodu jego podniecenia, jeszcze powiększało jej rozdarcie i niepokój.
Prawdę mówiąc, Adam nawet przy świetle dziennym nie zauważał zagubienia
Krejny. Nieustannie czuł w niej majestat nocy i nawet w dzień – a może właśnie
wtedy – biła z niej siła i krzepa, które go uzdrawiały.
Cieszył się swoim stanem zdrowia. Rano i wieczorem robił gimnastykę. Co-
dziennie pokonywał niechęć do zimnej wody i mył się od stóp do głów. A w sobotę
1 Asmodeusz – upadły anioł, demon znany z biblijnej Księgi Tobiasza. 29