Page 23 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 23

nad odrobiną strawy. Bunim słyszał, jak pospiesznie pochłania zupę, słowa
                   z księgi i ciepłą, pachnącą parę wydobywającą się spod pokrywki.
                      Potem weszła młoda, ładna matka z dwoma chłopcami. Byli dostatnio ubrani,
                   mówili między sobą po polsku. Matka zdjęła rękawiczki z dwóch par dziecięcych
                   rączek i przysunęła je do płomienia, zanim postawiła na nim rondelek. Jej własne
                   ręce zaświeciły nad ramionami chłopców purpurowym odblaskiem.
                      Potem pojawił się z rondelkiem Szijele , śpiewak podwórzowy. Nie chciał
                                                       9
                   płacić za podgrzanie gotówką. Chciał zapłacić piosenką i jak tylko postarał się
                   o palnik, przybrał teatralną pozę i zaśpiewał dziewczęcym, dźwięcznym głosem:

                      Pani wydzielaczko, to nie jest dla żartu,
                      Zanurzaj tę chochlę trochę głębiej w garnku.
                      Cyp capikl, Cype, Cype, cypcap.
                      Cyp capikl, Cype, Cype, cap.

                      Pani wydzielaczko, tyś gruba jak balia.
                      Pan Prezes cię wyśle, by zbierać fekalia.
                      Cyp capikl...

                      Pani wydzielaczko, za olej i grochy
                      Tyś sobie kupiła jedwabne pończochy.
                      Cyp capikl...

                      Pani wydzielaczko, ukradłaś buraki.
                      Pan Prezes cię wyśle rozbierać baraki.
                      Cyp capikl...

                      Potem znowu następowały po sobie całe obszary czasu, kiedy palniki były
                   zimne i milczące. W pomieszczeniu już się nie świeciło. Z białej, luźnej kartki
                   leżącej przed Bunimem zniknęły linie. Nawet jej biel zgasła. Oczy Bunima zaczęły
                   łzawić i piec ze zmęczenia.
                      Wetknął ołówek do kieszeni na piersiach, złożył i schował zapisane stroniczki,
                   zatrzasnął księgę rachunkową i zaczął przygotowywać się do powrotu do domu.
                   Było jeszcze trochę czasu do przyjścia doktora Zonabenda z Pragi, pracującego
                   w punkcie w godzinach wieczornych. Ale Bunim był pewien, że żadni „konsumen-
                   ci” się w tym czasie nie pojawią i że kierownik w taką pogodę też nie przyjdzie




                   9    Pierwowzorem postaci podwórzowego śpiewaka getta był Jankiel Herszkowicz (1910–1972), auten-
                      tyczny autor wielu piosenek o życiu w zamkniętej dzielnicy śpiewanych w getcie, układanych przez
                      niego w języku jidysz do popularnych przedwojennych melodii. Teksty przetrwały i zostały po woj-
                      nie spopularyzowane m.in. przez grupę Brave Old World.             21
   18   19   20   21   22   23   24   25   26   27   28