Page 13 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 13

CZĘŚĆ PIERWSZA


            PRZEDTEM


















            Prolog




            Wizyty ojca dawały mi okazję do zadawania mu wielu pytań i odkrywa-
            nia jego pilnie strzeżonych tajemnic. Chwyciłam teczkę i pospiesznie
            opuściłam biuro, kierując się na Gale Place w Bronksie. Było to tylko
            dwanaście minut jazdy, lecz w piątkowej wieczornej godzinie szczytu
            tkwiłam w korkach, spoglądając co chwila na zegar na tablicy rozdziel-
            czej. Nie chciałam, żeby czekał na dworze, gdyż w powietrzu czuć już
            było ukłucie zimy.
               Zapadał zmierzch, a po szybach spływały duże krople deszczu, kiedy
            zatrzymałam się przed jego blokiem, zwanym Amalgamated Co-op,
            przylegającym do Van Cortlandt Park. Ojciec pojawił się z uśmiechem,
            trzymając duży garnek ze stali nierdzewnej owinięty kraciastymi ście-
            reczkami, z torbą podróżną na ramieniu, ubrany w nieprzemakalną
            parkę i granatową czapkę z daszkiem, ozdobioną przypinkami z naszej
            wyprawy do Chin. Mimo niemal siedemdziesięciu pięciu lat wyglądał
            młodo i zdrowo.
               Tata wsiadł do auta i objęliśmy się na powitanie.
            – Jak się masz, Tinku? – zapytałam.
            – Zejer gut – czyli „bardzo dobrze”, odparł w jidysz, po czym dodał: – Der
            winter kumt szojn – „Już idzie zima”.


                                                                          13
   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17   18