Page 6 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 6

kompletnie odwrotna, a mnie było bardzo trudno znaleźć miejsce pomiędzy
           tymi dwoma światopoglądami.
             Matka moja stała przy oknie i wygrażała pięścią w kierunku nieba:
             – Boże, czegoś się uczepił tego dziecka. Nie dość, że jego ojciec, ten skurwy-
           syn, uciekł, jeszcze ty karzesz go zamknięciem kuchni. Jeżeli ty tak postępujesz,
           to jakie pretensje możemy mieć do gojów, no, odpowiedz mi? – Po czym, gdy
           Bóg milczał, mama powiedziała zwycięskim tonem: – Widzisz, nie masz dla
           mnie odpowiedzi! – A potem dodała bardziej rzeczowo: – A co z jego butami?
           A jego spodnie? Prawie w strzępach.
             Chciałem jej powiedzieć, że po prostu okłamuje Pana Boga, bo przed
           tygodniem dostałem od Jony Kruga prawie nowe spodnie. Ale nie warto się
           wtrącać do sprzeczek mojej mamy z Bogiem.
             – Co ty chcesz, żebym z nim zrobiła? Mam go wyrzucić na bruk? Przecież
           ma tylko siedem lat! – I tu też mama usiłowała oszukać Pana Boga, bo ja mam
           już prawie osiem. – Co ty chcesz? Wiesz dobrze, że nie mam pieniędzy, by go
           posłać do chederu . To czego ty chcesz, żeby był złodziejem? Chcesz, żeby
                           1
           zaczął sam zarabiać na życie? Nie sądzisz, że to nieco za wcześnie?
             Pretensje mojej mamy znów nie były dokładne, bo na przykład Godel był
           złodziejem. Nie tylko on. I jego ojciec, i siostra, i mama też. A on wcale się
           tego nie wstydził. Godel tłumaczył z dumą:
             – My, jako złodzieje, pomagamy biedakom dużo więcej, niż wszyscy
           cadycy razem wzięci.
             Godel miał rację. U nich w domu niczego nie brakowało. Jedzenia było
           w bród. Godel nosił buty. O tym nie śmiałem nawet marzyć. I postanowiłem
           w duchu, że kiedy podrosnę, będę złodziejem i będę pomagał biedakom.
             Zasnąłem.
             We śnie widziałem szeregi butów, różnych kształtów i kolorów. Dookoła
           straganu z butami uformowała się długa kolejka sąsiadów. Wszyscy byli boso.
           Wielu z nich miało rany na nogach. Między nimi był też Heniek, inwalida na
           szczudłach. I wszyscy mu zazdrościli. „Tobie to dobrze – mówili – ty masz
           tylko jedną nogę, tobie potrzebny tylko jeden but”. Godel był sprzedawcą,
           w mundurze policyjnym. „Ci, co nie posiadają pieniędzy, opuścić kolejkę!”
           Wszyscy zaczęli się wycofywać, a ja między innymi. „Ty, Awrumie Lajb,
           dostaniesz buty za darmo. Wybierz sobie, jakie chcesz”. Na początku stoiska



     6     1    Cheder (hebr. izba) – elementarna szkoła religijna.
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11