Page 5 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 5

Rozdział I













             Matka moja prawie nie sypia po nocach od czasu, gdy rozeszły się pogło-
             ski o zamknięciu koszernej kuchni „Pomoc”. Przeraża mnie jej milczenie.
             Nocą siedzi przy oknie, bez ruchu. Tylko ciężkie westchnienia świadczą o jej
             obecności.
                Zdarza się, że sama do siebie mówi głośno. Ostatniej nocy prowadziła
             rozmowę z Panem Bogiem. Urywki tej rozmowy, a raczej kłótni, dały mi
             bardzo dużo do myślenia.
                Miałem wiele pytań, ale nie miałem odwagi pytać. W takich sytuacjach
             pytanie najczęściej powodowało szereg spoliczkowań. Zwłaszcza w ostatnim
             czasie mama udoskonaliła metody bicia.
                Dawniej obrywałem tylko jeden albo dwa policzki i na tym koniec, ale
             metoda jej bicia jednak bardzo się udoskonaliła. Dziś na przykład oberwałem
             mnóstwo klapsów. Na ogół bicie zaczyna się z prawej strony, a potem następują
             dwa albo trzy klapsy z lewej – zazwyczaj ta strona jest wyraźnie zaniedbana.
             Dziś oberwałem prawie dziesięć policzków. Kiedy opowiedziałem o tym
             Godlowi, jego wyjaśnienie było jasne i do rzeczy:
                – Rozumiesz, twoja mama jest leworęczna. Ja obrywam na ogół z lewej
             strony, bo moja mama jest praworęczna.
                Wyjaśnienie to nieco mnie uspokoiło.
                – Policzek mojej mamy – tłumaczył mi rzeczowym tonem– jest bardziej
             bolesny z powodu pierścionków.
                Co za szczęście, że moja mama sprzedała wszystkie swoje pierścionki.
                – Ej, szczęściarz z ciebie, Awrumie Lajb, na szczęście nie masz ojca, bo ja
             od mojego obrywam boksy. – Ojciec Godla był kiedyś bokserem. – Jeden
             boks mojego ojca to jakby dziesięć policzków mamy. Przed dwoma dniami
             oberwałem dziesięć boksów. To jakby dziewięćdziesiąt klapsów mamy…
                Co za szczęście, że nie mam ojca, przyznałem rację Godlowi. Bóg jednak
             mnie kocha. Sądząc z kłótni mojej matki z Panem Bogiem, sytuacja była   5
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10