Page 12 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 12

epidemię i dlatego wyciągnięty został z getta, by towarzyszyć komendantowi
                  z SS, gdy ten udał się na wizytację obozu cygańskiego przy ulicy Brzezińskiej
                  (dziś Wojska Polskiego – jest tam teraz pomnik i niewielkie muzeum w dawnej
                  kuźni). Jak unikalne i wyjątkowo ważne jest ono dla Romów, przekonałem
                  się, gdy zwiedzałem Centrum Romów i Sinti w Heidelbergu w Niemczech.
                  Gdy dowiedzieli się ode mnie, że żyje świadek – natychmiast wysłali ekipę
                  do Warszawy, by nagrać to zeznanie Arnolda Mostowicza...
                    I tu wyłania się problem – jedyny, jaki mam z Żółtą gwiazdą i czerwonym
                  krzyżem…
                    Kiedy Arek zakończył pisanie tej książki, zawierzył mi maszynopis
                  i poprosił o uwagi. Miałem kilka drobnych – związanych z topografią getta
                  łódzkiego – i jedną zasadniczą. Wydawało mi się, że ta wstrząsająca
                  książka będzie jeszcze mocniejsza, jeszcze większe wrażenie czyniąca,
                  gdy będzie pisana w pierwszej osobie. Ponieważ jest to – bez dwóch
                  zdań – pamiętnik osobisty Mostowicza, mimo że pisany w trzeciej osobie.
                  Pierwsze zdania książki brzmią: „Z dziesiątkami milionów ludzi tego kon-
                  tynentu wkroczył w stan wojny. Gdyby mógł, chętnie umieściłby w swojej
                  pamięci taśmę filmową, rejestrującą wydarzenia, obrazy, fakty, które od
                  kilku miesięcy tworzyły codzienność…”. Mnie się wydawało, że silniejsza
                  będzie mowa w pierwszej osobie: „…wkroczyłem w stan wojenny”,
                  „chętnie umieściłbym w swojej pamięci taśmę filmową”.
                    Arek wybrał, jak wybrał – wszyscy widzimy – formę opowieści o lekarzu
                  z getta łódzkiego. W trzeciej osobie. Czym to tłumaczę? Zapewne trud-
                  nym oswajaniem się człowieka ze wspomnieniem własnych przeżyć. Wiem
                  to po sobie – wiem, jak ciężko jest mnie się zmierzyć z własną przeszłoś-
                  cią. Arek to jednak uczynił i to wcześniej niż inni. Może sądził, że pisanie
                  w trzeciej osobie pozwala na większy obiektywizm, na lepszy dystans wobec
                  opisywanych wydarzeń? Przypuszczam, że gdyby Arek pisał tę właśnie
                  książkę pięć lat później, wybrałby jednoznacznie formę osobistego pamięt-
                  nika. Co nie zmienia postaci rzeczy, że jest ta książka w literaturze historycz-
                  nej traktowana jako pamiętnik i ważne źródło historyczne!


                                                                  Marian Turski
                                                          Warszawa, listopad 2013 r.

                  10






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   10                                   14-01-31   14:37
   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17