Page 8 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 8

Pierwszy rozdział – dzieciństwo, którego można tylko zazdro-
          ścić. Beztroskie dzieciństwo rodziny fabrykanta łódzkiego o mocno
          żydowskich korzeniach, rodziny tradycyjnie patriarchalnej, ale nowo-
          czesnej. Więc pierwszy akt odwagi – która w kolejnych rozdziałach
          stanie się opcją na życie – to wymuszenie na tej tradycyjnej rodzi-
          nie, dziecięcym strajkiem głodowym, zgody na akceptację ukocha-
          nego psa, Lali. Jakże to piękna, moralitetowa opowieść! Nie będę jej
          tu ujawniać, by nie psuć Czytelnikom radości czytania, powiem tylko
          tyle: jeżeli chcecie, Państwo, wprowadzić wasze dzieci, siedmio-ośmio-
          dziewięcioletnie w świat i pojęcia grozy wojny – w sposób naturalny,
          arcypiękny, opowiada o tym rozdział (czwarty) zatytułowany „Lala”.
          (Dodam,  że  ten  rozdział,  rozbudowany  przez  Autora,  opatrzony
          rysunkami polskich dzieci z Mińska Mazowieckiego, ukazał się jako
          odrębna publikacja dla dzieci, wydana przez warszawskie Muzeum
          POLIN).
             W getcie widywaliśmy się z Romkiem codziennie, póki uczęszczaliśmy
          do gettowego gimnazjum, zamkniętego w 1941 roku; zdążyliśmy tam
          zakończyć naukę małą maturą. Później kontakt między nami urwał się.
          Widywaliśmy się przypadkowo. Romka pochłonęła pełna poświęcenia
          praca na działce – by uzyskać dodatkowe pożywienie dla rodziny, mnie –
          praca w organizacji konspiracyjnej, która – muszę być szczery – odbywała
          się kosztem życia rodzinnego. Proszę uwzględnić okoliczności: każdy
          z nas musiał pracować od rana do wieczora w tzw. resorcie (on w rymar-
          skim, ja w paru innych, najdłużej – w budowlanym); do tego dochodziły
          różnego rodzaju obowiązki,  plus intensywne samokształcenie i… godzina
          policyjna, więc czasu na zwykłe podtrzymywanie koleżeństwa i zna-
          jomości po prostu nie było. Spotkanie w hotelu Forum po trzydziestu
          paru latach było więc początkiem nowej, bardzo dojrzałej i bardzo silnej
          przyjaźni.
             W Auschwitzu, w tamtych strasznych dniach, nie spotkaliśmy się.
          Romek, po pobycie w tzw. Durchgangslager, czyli obozie przejściowym,
          który był swoistą odmianą targu niewolników, został zakupiony (to
          nie jest przenośnia – firmy niemieckie płaciły za każdego więźnia po
          kilka lub kilkanaście marek) i odtransportowany do obozów koncen-
          tracyjnych Grossrosen (dziś: Rogoźnica) na Dolnym Śląsku, a potem
          do Flossenbürga w Bawarii, a ja zostałem zakupiony przez Vacuum Oil
          Company w Czechowicach-Dziedzicach i dlatego pozostałem w rejestrze


          8
   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13