Page 287 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 287

Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, siedziałem jak osłupiały. Zanim
            sens jego słów zdążył do mnie dotrzeć, rabin Miller poinformował zarząd,
            iż zgadza się z Ferenczem i zaleca odrzucenie wniosku ocalałych z Holo-
            kaustu o członkostwo w Claims Conference. Po krótkiej dyskusji zarząd,
            w którym nie było reprezentantów żadnej organizacji ocalałych, zgodził
            się z Ferenczem i Millerem i podjął decyzję o odmowie przyjęcia ocalałych
            z Holokaustu do swojej organizacji.
               Nie mam pojęcia jak i dlaczego Miller w kilka minut później zakonklu-
            dował, iż ocalali są być może moralnie uprawnieni do jakiejś formy głosu
            w Claims Conference. Zaproponował nam rolę doradców bez prawa do
            głosowania w jakiejkolwiek sprawie. Miller jeszcze raz podkreślił to, co
            powiedział Ferencz – że nie ma dla nas miejsca przy stole; radzili sobie
            dobrze bez nas przez czterdzieści lat, nie potrzebują nas i nie chcą, aby
            ktokolwiek dołączał do ich szeregów. Powinniśmy jednak przyjąć funkcję
            doradców i cieszyć się, że zaoferowali nam aż tyle.
               Z trudem udało mi się zachować spokój. Niezależnie od tego, jak
            bardzo byłem wściekły, musiałem przedstawić naszą sprawę w jak
            najbardziej przekonujący sposób, co w okolicznościach stworzonych
            przez Millera i Ferencza było niemal niemożliwe. Miałem ochotę rzucić
            w nich stolikiem, ale wiedziałem, że muszę zapanować nad emocjami
            i tak też zrobiłem. Cichym, chłodnym i stanowczym głosem powiedzia-
            łem im, w mniej lub bardziej skondensowanej wersji, co następuje:
               „Przyjechałem tu dzisiaj w oczekiwaniu, iż otworzą państwo ramiona
            i obejmą nas, mówiąc: »Gdzie byliście przez ostatnie czterdzieści lat?
            Tęskniliśmy za wami!«. Nigdy jednak nie spodziewałem się czegoś wręcz
            przeciwnego. Pomimo iż wasza organizacja została stworzona dla ocalałych
            i istnieje tylko z ich powodu i dla ich korzyści, stoimy tutaj odrzuceni przez
            ludzi, którzy mają nam pomagać. Nie chcecie nas w swoim gronie, nie
            chcecie, abyśmy uczestniczyli w waszej organizacji na równych zasadach.
               Pragnę podziękować państwu za to, co zrobiliście dla ocalałych przez
            ostatnie czterdzieści lat. Muszę jednak przypomnieć, iż po wojnie my, oca-
            lali, wyglądaliśmy jak skóra i kości, zaś ci, którym pozostało nieco ciała,
            zostali moralnie i duchowo złamani doświadczeniem Holokaustu. Musie-
            liśmy zaczynać życie od zera. Musieliśmy zarabiać na życie, usiłowaliśmy
            założyć rodziny.
               Przede wszystkim zaś przez te długie lata próbowaliśmy zapomnieć
            o przeszłości i o tym, co się z nami działo. Nie chcieliśmy mieć do czynienia


                                                                         287
   282   283   284   285   286   287   288   289   290   291   292