Page 272 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 272
Chcieliśmy osobiście podziękować mu za przyjęcie nas w tak szybkim
terminie, wyrazić zadowolenie ze świetnej, uważnej obsługi zapewnionej
przez jego personel i zapłacić rachunek.
Abe Pollin okazał się uprzejmym gospodarzem. Zaprosił nas do gabi-
netu i zaproponował napoje, podczas gdy my wypisaliśmy czek i wrę-
czyliśmy mu. Nigdy nie zapomnę, jak przyjął go od nas, spojrzał na
niego i na naszych oczach podarł na kawałeczki. Jego słowa wyryły się
w mojej pamięci, więc nie zapomniałem ich, tak jak zapominam o innych
rzeczach.
Abe powiedział: „Nie jesteście mi nic winni. To ja mam wobec was dług
za sprowadzenie pod mój dach dwudziestu tysięcy ocalałych, którzy prze-
żyli potworności Holokaustu, a także prezydenta Stanów Zjednoczonych
i wielkiej liczby sławnych ludzi”.
Powiedział też, że zapamięta to doświadczenie do końca życia.
Liv Ullmann powiedziała mi coś podobnego, kiedy dziękowałem jej za
udział w naszym programie kulturalnym: „Roman, nie musisz mi dziękować
za występ. To ja powinnam podziękować tobie za umożliwienie mi wzięcia
udziału w tym historycznym wydarzeniu”.
Kiedy zatelefonowaliśmy do Białego Domu, aby podziękować prezy-
dentowi za udział, jego kancelaria zaprosiła nas do Białego Domu na
piętnastominutową „wizytę”. W ten właśnie sposób Ben i Władka Meed
oraz Hana i ja znaleźliśmy się w Skrzydle Zachodnim.
Piętnastominutowa wizyta zamieniła się w dwugodzinne sprawozdanie,
podczas którego pracownicy Białego Domu oceniali wydarzenie. Powiedzieli
nam, że dużo czasu zajęło im znalezienie miejsca w kalendarzu spotkań
prezydenta, kwestie bezpieczeństwa, a także logistyka. W rzeczywistości
jednak prawdziwy powód tak długiej zwłoki w potwierdzeniu obecności
prezydenta miał podłoże polityczne.
Mówiąc zwyczajnie, pojawienie się prezydenta na naszej uroczysto-
ści oznaczało konieczność powiedzenia czegoś pozytywnego o relacjach
amerykańsko-izraelskich, co mogło stanowić problem. Doradcy brali pod
uwagę możliwość negatywnej reakcji ze strony krajów arabskich, dlatego
więc zastanawiali się nad odrzuceniem naszego zaproszenia.
Prezydent Reagan sam postanowił je przyjąć i wygłosić owego wieczoru
dalekosiężną deklarację dotyczącą Ameryki i Izraela: „Obiecuję wam, że
wasze bezpieczne schronienie, tutaj i w Izraelu, nigdy nie będzie przed-
miotem kompromisu”.
272