Page 268 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 268

danych, gdzie ocalali z całego kraju mogliby się zarejestrować, wpisać swoje
          nazwiska i spróbować odnaleźć krewnych i przyjaciół. W owym czasie stwo-
          rzenie sieci komputerów do wyszukiwania nazwisk było ambitnym, nigdy
          dotąd nie przeprowadzonym projektem, lecz osiągnęliśmy zdumiewający
          sukces. Przed zakończeniem konferencji w Waszyngtonie ponad sześćset
          osób odnalazło bliskich, których dotychczas uważali za utraconych na zawsze.
             Kolejnym wielkim sukcesem zjazdu było odtworzenie „wioski ocala-
          łych” stworzonej na potrzeby zjazdu w Jerozolimie. Obecnie jest to stały
          element spotkań ocalałych na całym świecie. Zarezerwowaliśmy na ten
          cel pomieszczenie ze stolikami, na których umieściliśmy nazwy krajów,
          miast, miasteczek i sztetli. Na środku postawiliśmy mikrofon i rozwiesiliśmy
          tablice ogłoszeniowe, aby można było przyczepiać do nich wiadomości.
          Ocalali podchodzący do stolików z nazwą swojej rodzinnej miejscowości
          mogli spotkać tam ludzi, których niegdyś znali.
             Mieliśmy szczęście: wybraliśmy niemal idealny moment na organizację
          konferencji. Ostatnie przygotowania odbywały się już w nowo wybudowa-
          nym centrum kongresowym, stanowiącym „bazę” dla ocalałych, kiedy nie
          uczestniczyli akurat w wydarzeniach w parku National Mall czy na Kapitolu.
             Podczas przygotowań do ceremonii otwarcia nie mogliśmy uwierzyć,
          że zarejestrowało się ponad dwadzieścia tysięcy uczestników. Było to nie-
          wyobrażalne! Co więcej, politycy zwęszyli niecodzienną, masową obecność
          Żydów w mieście i dotychczas zamknięte drzwi nagle stanęły otworem,
          a wszyscy tłoczyli się, aby „wspomóc” ocalałych. Wystąpienia polityków
          koordynowali Michael Berenbaum i Larry Goldberg z pomocą miejscowego
          personelu, zaś wolontariusze z naszej kwatery głównej w Waszyngtonie
          organizowali spotkania z wyborcami. Byli naprawdę niezastąpieni.
             Oprócz programu konferencji musieliśmy także zatroszczyć się o logi-
          stykę – zakwaterować dwadzieścia tysięcy ludzi i zapewnić im transport
          z miejsca na miejsce. Musieliśmy ich także nakarmić. Był to ogromnie
          ambitny plan.
             Wtedy właśnie, w styczniu 1983 roku, otrzymaliśmy potwierdzenie
          udziału wiceprezydenta George'a H.W. Busha i wielu innych dygnitarzy –
          senatorów, kongresmenów i sędziów Sądu Najwyższego. Prezydent Ronald
          Reagan oficjalnie potwierdził swoją obecność na ceremonii otwarcia
          dopiero na trzy tygodnie przed rozpoczęciem konferencji.
             Skoro więc mieliśmy gościć prezydenta, potrzebowaliśmy miejsca, gdzie
          zmieściliby się wszyscy, łącznie z prasą i dygnitarzami. Wiedzieliśmy, że


          268
   263   264   265   266   267   268   269   270   271   272   273