Page 9 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 9

Mordechaj Chaim Rumkowski, Przełożony Starszeństwa Żydów w getcie łódzkim,
             namaszczony przez hitlerowców do rządzenia innymi Żydami. To jeden z najbar-
             dziej wyrazistych i kontrowersyjnych bohaterów tej powieści – samozwańczy
             zbawca Żydów, pomagający jednocześnie nazistom w wysyłaniu dziesiątków
             tysięcy Żydów na śmierć.
                Jestem córką Chavy Rosenfarb i tłumaczką dużej części jej utworów na język
             angielski. Moja matka pisała Drzewo życia przez ponad dwadzieścia lat – całe
             moje dzieciństwo i wczesną dorosłość, powieść ta jest więc poniekąd moją sio-
             strą, gdyż dorastałyśmy razem. Jestem niezwykle wzruszona, że to ważne dzieło
             ukazuje się po polsku, w języku rodzinnego kraju mojej matki. Żałuję jedynie, iż
             ona sama nie dożyła tej chwili.
                Chociaż matka pisała w jidysz o Żydach i sprawach żydowskich, w głębi serca
             była kosmopolitką i zawsze marzyła o dotarciu do szerszej publiczności na ca-
             łym świecie. Pisanie to samotna praca, zwłaszcza dla kogoś, kto pisze w języku
             jidysz. Kiedy Drzewo życia zostało po raz pierwszy opublikowane w roku 1972,
             mama otrzymywała listy od żydowskich czytelników ze wszystkich kontynen-
             tów, zaś w prasie jidyszowej ukazały się doskonałe recenzje, w których uznano
             powieść za jeden z najlepszych literackich opisów Zagłady. Pozostała jednak
             zupełnie nieznana w świecie nieżydowskim, posługującym się językami innymi
             niż jidysz. W eseju Wyznania żydowskiej pisarki pisze: „Jeśli pisanie to zawód
             dla samotników, to samotność osoby piszącej w jidysz ma dodatkowy wymiar.
             Jej czytelnicy zginęli, a język uleciał z dymem krematoriów. Tworzy w pustce,
             niemal dla nikogo, dając dowód wierności utraconemu językowi, jakby chciała
             udowodnić, że nazizm nie stłumił jego oddechu, że język nadal żyje. Pisanie to
             afirmacja życia. Brak odpowiedzi na twórczość, bycie skazanym na pisanie do
             szuflady – to doświadczenie duszne i niszczące”.
                Moja matka pisała w jidysz nie tylko dlatego, że był to jej pierwszy język,
             w którym najlepiej potrafiła wyrazić siebie, lecz również dlatego, że chciała unie-
             śmiertelnić posługującą się nim utraconą społeczność polskich Żydów. Jednak
             z upływem lat, w miarę kurczenia się grona osób mówiących w jidysz, coraz
             częściej czuła się – jak to określała – „jak anachronizm wędrujący po kartach
             historii”. Byłaby niezwykle zadowolona, dowiedziawszy się, że jej praca trafia do
             szerokiej publiczności polskojęzycznej. „Język – napisała kiedyś – jest narzędziem
             niewystarczającym i ograniczonym. Niezależnie od tego, jakim językiem posługuje
             się pisarka, aby wyrazić siebie, zawsze ma nadzieję, iż będzie on uniwersalny,
             że przekroczy związane z nim specyficzne bariery narodowe i etniczne, aby
             znaleźć w szerokim świecie otwartą publiczność i ciepłe przyjęcie”. Przy okazji
             wydania pierwszego tomu tej ważnej trylogii żywię ogromną nadzieję, że spełni
             się marzenie mojej matki o otwartej publiczności i ciepłym przyjęciu jej książki.

                                                               Goldie Morgentaler
                                         Lethbridge, Alberta, Kanada, sierpień 2015 r.
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14