Page 329 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 329

Z niecierpliwością czekał na Michała. Chciał z nim porozmawiać na ten temat.
                   I gdy tylko się pojawił, Samuel od razu podniósł sprawę, która go nurtowała: –
                   Żyliśmy iluzjami, Michale. Każdy człowiek wydawał nam się wszechświatem.
                   Dlatego zdawało nam się niemożliwe, żeby przyszedł ktoś i zniszczył setki, tysiące
                   wszechświatów. Prawie zrobiliśmy z człowieka boga.
                      Patrzył na Michała z wyczekiwaniem, a ten dobrze wiedział, że Samuel ocze-
                   kuje od niego przywrócenia szacunku do człowieka. Nie szczędził więc słów: –
                   Wiesz przecież, co o tym myślę. Wszechświat jest indyferentny. W przestrzeni
                   obojętności drży boska iskra, wrzucona lub stworzona, kto wie, w jaki sposób,
                   kto wie, przez kogo? Tą iskrą jest człowiek. Rzeczywiście, pyłek, robaczek, ale
                   też jedyna nieobojętność. Jest jedyną żywą istotą, która nie tylko istnieje, ale
                   też zmienia się. Nabiera kształtu i barw. Powiedziałem ci już kiedyś, że według
                   mnie człowiek jest największą tragedią stworzenia. Ponieważ w swojej pysze syn
                   człowieczy wie, że w istocie swej jest glistą, że wróci do ziemi. Jest jedyną żywą
                   istotą, która z wyprzedzeniem zna swój koniec. Dlatego też ma jaśniejsze pojęcie
                   o życiu. Docenia je, by tak rzec. I dlatego uważa, że kto by zniszczył jedną taką
                   glistę, niszczy świat. Ponieważ świat istnieje przez wzgląd na tę glistę. Gdyby
                   cała ludzkość uległa zagładzie, świat jako taki oczywiście nie przestałby istnieć.
                   To obiektywna prawda, za którą nie dam złamanego grosza. Ale tak naprawdę
                   by go nie było, ponieważ brakowałoby świadomego bytu, pozostałaby jedynie
                   obojętność. I jeszcze coś: fakt, że postrzegasz siebie jako robaka, odróżnia cię
                   od innych robaków. Czyni cię odpowiedzialnym i zobowiązuje cię do szacunku
                   wobec życia innych glist. A nawet zobowiązuje cię do miłości. Hm… Mówi się, że
                   nie można zmusić się do miłości. Zależy do jakiej. Do takiego rodzaju miłości,
                   która stanowi zobowiązanie człowieka wobec człowieka, trzeba się zmusić.
                   Dlaczego? Dla naszej własnej korzyści. Ponieważ czujemy swoją samotność we
                   wszechświecie. Ponieważ tak silnie odczuwamy cud życia. Zauważyłeś, w jak
                   niewielkim stopniu ludzie tutaj nienawidzą Niemca? Wiesz dlaczego? Ponieważ
                   nie chcemy zginąć. Nienawiść pożera od środka i za życia unicestwia. Trzyma-
                   my się pozytywów, pokrzepiających detali, jak tej odrobiny zupy z kawałkiem
                   chleba.
                      Samuel uśmiechał się. Oczywiście słowa Michała przystawały do jego wła-
                   snych przemyśleń, które tylko od czasu do czasu ulegały zaplątaniu. Nie dawał
                   jednak za wygraną: – Gadasz jak Jezus – powiedział.
                      Michał nie poczuł się urażony: – Mówię jak Michał Lewin. Nie potrafię głosić
                   kazań o nadstawianiu drugiego policzka, skoro dostajemy równocześnie w oba.
                   Ale jeśli chcesz wiedzieć, podczas szpery darzyłem Niemca najdzikszą nienawi-
                   ścią, która prawie mnie zabiła. Jednak potem… Potem zakochałem się w twojej
                   córce. Wydawało mi się, że skoro ją tak kocham, muszę żywić podobnie wielką
                   nienawiść. Ale kiedy brakowało mi już sił, wzbierało we mnie takie uczucie, że
                   o wszystkim zapominałem. Niemiec znikał z pola widzenia. Ważna zdawała się
                   tylko ochrona własnego życia. A później, nie muszę ci mówić, co się wydarzyło.   327
   324   325   326   327   328   329   330   331   332   333   334